Kapelan Żołnierzy Niezłomych, który posługę przypłacił życiem, odebranym przez komunistów

dzienniknarodowy.pl 10 godzin temu
Ks. Władysław Gurgacz urodził się 2 kwietnia 1914 roku w Jabłonicy Polskiej, niewielkiej miejscowości na Podkarpaciu, jako syn Jana i Marii Gurgaczów. Dorastał w rodzinie głęboko religijnej, w atmosferze umiłowania wiary i przywiązania do tradycyjnych wartości. Od najmłodszych lat przejawiał powołanie kapłańskie.

Po ukończeniu gimnazjum w Korczynie wstąpił w wieku 17 lat do Towarzystwa Jezusowego w Starej Wsi. Jako zakonnik jezuita przechodził intensywną formację duchową i intelektualną, kształcąc się w Pińsku, Nowym Sączu i Warszawie. Święcenia kapłańskie przyjął w 1942 roku, w samym środku wojennej zawieruchy, z rąk biskupa Teodora Kubiny na Jasnej Górze w Częstochowie.

Kapłaństwo ks. Gurgacza od początku miało wymiar szczególny. Przyszło mu pełnić służbę duszpasterską w czasach brutalnej wojny i późniejszego zniewolenia Polski. Po zakończeniu działań wojennych został kapelanem szpitalnym w Gorlicach, gdzie niósł duchową i psychologiczną pomoc nie tylko pacjentom, ale także personelowi medycznemu, często zmęczonemu i poranionemu wojennym doświadczeniem. W latach 1947–1948 posługiwał w Krynicy, gdzie mieszkał u sióstr służebniczek. To właśnie w Krynicy zawiązała się jego więź z ruchem niepodległościowym – z oddziałem zbrojnym Polskiej Podziemnej Armii Niepodległościowej, który z czasem przyjął go jako kapelana.

Â

Nie był partyzantem z bronią w ręku, ale jego duchowe przywództwo i ideowe wsparcie dla żołnierzy antykomunistycznego podziemia miało ogromne znaczenie. Dla wielu z nich był nie tylko kapłanem, ale i moralnym drogowskazem. W swoich kazaniach i rozmowach podkreślał potrzebę zachowania godności, unikania odwetu, a jednocześnie wierności ojczyźnie i Ewangelii. Wybór życia po stronie PPAN był dla niego konsekwencją sumienia – nie chciał pogodzić się z nowym porządkiem narzuconym Polsce przez sowieckie imperium. Podziemna armia, z którą się związał, była jedną z wielu form oporu, jakie Polacy podjęli przeciwko komunistycznemu reżimowi, a jej żołnierze, choć nieliczni, stanowili ostatni bastion walki o niepodległość.

Ks. Gurgacz działał pod pseudonimami „Ojciec” i „Sem”. Zyskał ogromny autorytet wśród członków PPAN, choć jego poglądy nie zawsze były łatwe do przyjęcia. Otwarcie sprzeciwiał się wykonywaniu wyroków śmierci na funkcjonariuszach komunistycznych czy donosicielach, co bywało powodem kontrowersji choćby w szeregach organizacji. Gurgacz wierzył, iż Polska, by być naprawdę wolna, musi być także moralnie czysta – a przemoc, choćby w imię słusznych idei, pozostaje złem. Jego kazania i postawa często przypominały duchową kontynuację tradycji ks. Skargi – gorliwego, bezkompromisowego głosu sumienia narodu.

Władze komunistyczne od początku miały świadomość, iż walka z podziemiem nie może zakończyć się jedynie militarnym zwycięstwem. Musieli złamać także duchowy kręgosłup społeczeństwa. A takim symbolem niezłomności był właśnie ks. Gurgacz. 2 lipca 1949 roku został aresztowany przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa w Krakowie. Zaczęła się droga przez mękę: przesłuchania, izolacja, próby złamania woli. Proces miał charakter pokazowy – reżimowi zależało na zastraszeniu nie tylko działaczy niepodległościowych, ale także całego duchowieństwa, które wciąż pozostawało najważniejszą ostoją niezależnej myśli w Polsce Ludowej.

Wojskowy Sąd Rejonowy w Krakowie, działając w trybie doraźnym, skazał ks. Gurgacza na karę śmierci 13 sierpnia 1949 roku. Sędziami byli Władysław Stasica i Ludwik Kiełtyka, a prokuratorem Henryk Ligięza – nazwiska te do dziś wywołują emocje wśród badaczy historii represji stalinowskich w Polsce. Wyrok wykonano 14 września 1949 roku na dziedzińcu więzienia Montelupich w Krakowie. Egzekucję przeprowadzono strzałem w tył głowy, metodą znaną z katyńskich mordów. Prawdopodobnie katem był Władysław Szymaniak, figurowany w dokumentach jako dowódca plutonu egzekucyjnego. Według świadków, ks. Gurgacz przed śmiercią zachował całkowity spokój i godność. W jednej z relacji mówił: „Na śmierć pójdę chętnie”.

Przez lata komunistyczne władze nie informowały o miejscu pochówku ks. Gurgacza. Dopiero po upadku PRL, w 1992 roku, został oficjalnie zrehabilitowany. Jego symboliczny grób przez wiele lat znajdował się na Cmentarzu Wojskowym przy ul. Prandoty w Krakowie. W 2018 roku rozpoczęto ekshumacje na Cmentarzu Rakowickim, w ich wyniku w 2019 roku zidentyfikowano jego szczątki. 14 września 2021 roku przeniesiono je do Kwatery Wojennej Żołnierzy Podziemia Niepodległościowego, gdzie spoczywa wśród innych bohaterów walki z komunizmem.

Pośmiertnie, 9 listopada 2007 roku, prezydent Lech Kaczyński odznaczył ks. Władysława Gurgacza Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski „za wybitne zasługi dla niepodległości Rzeczypospolitej Polskiej”. Uroczystość przekazania odznaczenia rodzinie odbyła się 14 czerwca 2008 roku. Był to symboliczny akt państwowego uznania dla kapłana, który za swoje przekonania i wierność sumieniu zapłacił najwyższą cenę.

Współcześnie pamięć o ks. Gurgaczu jest coraz żywsza. Jego postać pojawia się w podręcznikach, publikacjach historycznych, filmach dokumentalnych. Najważniejszą próbą przedstawienia jego losów szerokiej publiczności był film „Gurgacz. Kapelan Wyklętych” z 2018 roku w reżyserii Dariusza Walusiaka. Film ten nie tylko przybliża dramatyczne wydarzenia z jego życia, ale także pokazuje, iż duchowość i patriotyzm mogą iść w parze, iż kapłan może być zarazem przewodnikiem wiary i moralnym liderem narodu w czasach ciemności.

Historia ks. Władysława Gurgacza to przykład, jak wielką siłę może mieć człowiek wierny swoim zasadom. Nie miał armii, nie miał wpływów politycznych, nie walczył z bronią. A jednak był zagrożeniem dla totalitarnego państwa, bo jego życie przypominało, iż są wartości, których nie można zadusić choćby przemocą. Był jednym z tych, którzy w najtrudniejszych chwilach historii Polski pozostali nieugięci. W jego postawie nie było ani kompromisu z kłamstwem, ani zgody na zło.

Dla współczesnych Polaków postać ks. Gurgacza powinna być nie tylko przedmiotem pamięci historycznej, ale i inspiracją. W czasach, gdy świat staje się coraz bardziej relatywistyczny, a wartości coraz częściej podważane, jego życie przypomina, iż są granice, których nie wolno przekraczać. Że wolność bez odpowiedzialności traci sens, a wiara bez działania jest martwa. Ks. Władysław Gurgacz przeszedł swoją drogę do końca – bez ugięcia, bez rezygnacji, w prawdzie. I właśnie dlatego, choćby po śmierci, nie został pokonany.

Kamila Firlej

Idź do oryginalnego materiału