Unia Europejska przygotowuje się do wprowadzenia nowych danin, które mają zasilać jej budżet bezpośrednio, a nie jak dotąd – za pośrednictwem państw członkowskich. Plan budzi coraz większe emocje, zwłaszcza w Polsce, gdzie pojawiają się obawy o utratę suwerenności podatkowej. Nadchodzące zmiany mogą uderzyć przede wszystkim w kierowców i przedsiębiorców.

Fot. Warszawa w Pigułce
Utrata suwerenności czy konieczność? Nadchodzi europejski podatek, zapłacą wszyscy
Unia Europejska coraz wyraźniej dąży do stworzenia własnych źródeł dochodów. niedługo może pojawić się pierwszy w historii wspólny podatek unijny, który dotknie bez wyjątku wszystkie państwa członkowskie – w tym Polskę. Największe obciążenie odczują kierowcy i przedsiębiorcy. Choć Bruksela mówi o „sprawiedliwym wkładzie” i solidarności, w Warszawie słychać głosy o zagrożeniu dla suwerenności podatkowej państw narodowych.
Europejski budżet z własnych pieniędzy
Nowe daniny mają zasilić budżet Unii bezpośrednio, bez pośrednictwa rządów państw członkowskich. Komisja Europejska przekonuje, iż to konieczne, by spłacić unijne zadłużenie po pandemii i sfinansować wieloletnie programy inwestycyjne. W grę wchodzą m.in. wspólne podatki od emisji CO₂, opłaty od transportu drogowego i obciążenia dla firm cyfrowych.
Choć nie są to jeszcze konkretne akty prawne, kierunek jest jasny – Bruksela chce uniezależnić się od wpłat narodowych i wprowadzić zharmonizowane źródła dochodu, które będą obowiązywać we wszystkich krajach UE.
Polscy kierowcy i firmy zapłacą pierwsi
Szczególne kontrowersje wzbudza pomysł na tzw. unijną opłatę drogową, która miałaby obowiązywać nie tylko na autostradach, ale także na głównych trasach krajowych. Choć rozwiązanie dotyczy całej Wspólnoty, w Polsce, gdzie infrastruktura drogowa jest często niedostosowana do systemów opłat, może to oznaczać szybki wzrost kosztów dla kierowców i firm transportowych.
Kolejnym źródłem dochodu UE ma być rozszerzenie systemu ETS (handlu uprawnieniami do emisji) na nowe sektory, w tym transport i budownictwo. To z kolei przełoży się na wyższe ceny paliwa, energii i usług.
Bruksela chce więcej wpływów. Warszawa: to niebezpieczny precedens
Polski rząd, niezależnie od opcji politycznej, dotąd niechętnie odnosił się do pomysłów przekazywania kompetencji podatkowych na poziom unijny. Pojawiają się głosy, iż takie rozwiązania uderzają w konstytucyjną zasadę samodzielności budżetowej państw członkowskich. Choć nowe podatki formalnie mają być zatwierdzane przez Radę UE jednomyślnie, praktyka polityczna pokazuje, iż nacisk ze strony dużych państw może być decydujący.
– To nie tylko kwestia pieniędzy, ale kontroli nad polityką gospodarczą. jeżeli raz zgodzimy się na europejski podatek, kolejne będą już tylko kwestią czasu – mówi anonimowo jeden z polskich europosłów.
Konieczność czy kierunek federalizacji?
Zwolennicy nowych podatków unijnych przekonują, iż to jedyny sposób na stabilne finansowanie wspólnych celów – w tym Zielonego Ładu, Funduszu Odbudowy i wsparcia dla Ukrainy. Ich zdaniem dobrowolne składki państw członkowskich nie wystarczą na realizację ambitnych planów, zwłaszcza w kontekście rosnących napięć geopolitycznych.
Przeciwnicy ostrzegają jednak, iż to kolejny krok w stronę federalizacji Unii, który osłabi znaczenie rządów narodowych i ograniczy możliwość prowadzenia niezależnej polityki podatkowej. W ich ocenie, to również realne ryzyko większego obciążenia dla obywateli i przedsiębiorców w krajach o niższych dochodach – takich jak Polska.
Co dalej? Decyzje w drugiej połowie roku
Rozmowy na temat nowych dochodów własnych Unii mają przyspieszyć po wakacjach. Bruksela zapowiada przedstawienie gotowych propozycji legislacyjnych jeszcze w 2025 roku. jeżeli znajdą one poparcie większości państw członkowskich – kierowcy, firmy i konsumenci mogą odczuć skutki tych zmian już w kolejnych latach.