Misja, nie biznes – czyli o tym, jak Pan Prezes łowi polityczne ryby w szpitalnym stawie

2 dni temu

Panie Prezesie – wędkarzu i samozwańczy strażniku lokalnej prawdy – znów Pan zarzuca (tym razem nie wędkę, ale winę), więc trzeba odpowiedzieć. Bo ile razy można jeszcze słuchać, iż „wszystkiemu winny PiS”, iż „szpital kona”, iż „mamy dramat”?

Nie odnosi się Pan już do inwestycji w jasielskim szpitalu za 52 miliony złotych, zrealizowanych za czasów PiS. A przecież przed 2015 rokiem nie zainwestowaliście prawie nic – poza instalacją solarów na dachu, które dziś stają się poważnym kosztem dla szpitala. I to niemałym!

Z całym szacunkiem – ale Pan już nie pisze komentarzy, tylko wylewa frustrację. Lewica jest dziś w potrzasku – brakuje pieniędzy, więc proponujecie przesuwanie zabiegów, magiczne różdżki Izabeli Leszczyny i odwlekanie decyzji. Minister finansów z Pana partii – Andrzej Domański – przez cały czas nie zatwierdził planu finansowego dla NFZ. To jest dramat, o którym Pan nie wspomina.

A będzie jeszcze gorzej! Będziecie zamykać oddziały i likwidować szpitale. W każdej linijce – dramat, po każdej kropce – koniec świata. A na końcu zawsze jeden winny. Niestety, zawsze musi to być PiS.

Szpital to misja, nie korporacja

Zacznijmy od podstaw. Szpital, Panie Prezesie, to nie jest przedsiębiorstwo nastawione na zysk. To nie fabryka gwoździ ani punkt gastronomiczny, który musi wykazywać się rentownością. Szpital, podobnie jak policja czy straż pożarna, ma misję: ratowanie życia i zdrowia. Finansowany jest z pieniędzy publicznych – z podatków, a nie z działalności operacyjnej. Dlatego pytanie, czy szpital „zarabia”, brzmi równie sensownie, jak pytanie, czy straż pożarna zarabia na gaszeniu pożarów.

Ale rozumiem – dziś choćby pojęcie misji społecznej budzi podejrzliwość. Wszystko trzeba przeliczyć, rozliczyć, najlepiej wrzucić do Excela i udowodnić, iż szpital powinien działać jak deweloper. Tymczasem, przy Pana „genialnych” rządach w spółdzielni mieszkaniowej, czynsze jednak rosną. A kiedy rosną, ludzie narzekają – i słusznie. Dlaczego Pan ich nie rozumie, tylko podwyższa opłaty? Gdzie Pana litość? A przecież sytuacja w spółdzielni jest znacznie prostsza niż w szpitalu.

Finansowanie szpitali nie zależy tylko od pacjenta i jego „wycenionej” choroby, ale przede wszystkim od Narodowego Funduszu Zdrowia, który, za rządów Pana kolegów, jest w stanie opłakanym. I trudno nie zauważyć, iż po cichu wracacie do pomysłu prywatyzacji.

Może czas na odrobinę autorefleksji?

Kiedy po raz kolejny czytam, iż „to nie Pan” doprowadził szpital do stanu, w którym „prosi o litość”, zaczynam się zastanawiać, czy nie mamy tu do czynienia z nową jednostką chorobową: syndromem chronicznego umywania rąk, z nawracającym atakiem oburzenia moralnego.

Zarzuca mi Pan felietony o gwoździach i wędkach? A sam serwuje Pan lokalną epopeję – jakby tylko cud mógł uratować Jasło. Może zamiast dramatyzować, warto podać konkrety? Bo jak dotąd, jedynym „lekarstwem”, jakie Pan proponuje, są polityczne przytyki i infantylne karykatury. Taki jest poziom J. Przetacznika!

KPO – czyli jak manipulacja staje się „faktem medialnym”

Na koniec crème de la crème – fundusze z KPO. Ulubiona narracja obecnej władzy brzmi mniej więcej tak: „PiS zablokował środki, a Tusk je odblokował”.

Rzeczywistość jest dużo bardziej złożona.

Zgodnie z analizą portalu Demagog (źródło: demagog.org.pl), środki z KPO nie zostały zablokowane przez PiS, ale wstrzymane przez Komisję Europejską z powodu sporu o niezależność sądów. Sporu, który KE mogła zakończyć wcześniej, ale nie chciała – bo polityka.

Czy naprawdę podziwia Pan tych sędziów, którzy przyjeżdżali z Polski do Brukseli i pomagali Biedroniowi i Cimoszewiczowi pisać rezolucje przeciwko Polsce? Czy nie wie Pan, iż wstrzymanie tych środków dotyczyło nie PiS-u, ale m.in. szpitali powiatowych? Czy naprawdę nie rusza Pana sumienie, gdy pacjenci w szpitalach cierpieli za polityczne akcje sędziów?

Środki mogły trafić do Polski wcześniej, ale to Bruksela ustaliła warunki. Obecna koalicja nic nowego nie zrobiła, nie zmieniła żadnej ustawy, a jedynie na stanowisko premiera powrócił Donald Tusk, który teraz chwali się ze po 3 latach odblokował środki dla szpitali. Czy to Pana zdaniem nie kompromituje premiera?

Trzy dni temu Donald Tusk ogłosił, iż polska służba zdrowia otrzyma z KPO 18 miliardów złotych. Naprawdę jest Pan z tego dumny? Czy nie bierze Pan pod uwagę, iż gdyby te pieniądze trafiły do szpitali trzy lata temu, można byłoby uratować więcej istnień? Czy według Pana polityczna gra była ważniejsza niż życie pacjentów?

Może więc zamiast bezrefleksyjnie powtarzać partyjną narrację, warto czasem sięgnąć do źródeł?

A jeżeli pyta Pan konkretnie, czym się zajmowałem, gdy pomagałem szpitalowi – odsyłam do kolejnych dyrektorów jasielskiego szpitala. Oni Panu odpowiedzą.

Idź do oryginalnego materiału