Na polskiej scenie politycznej pojawił się nowy gracz. Grupa doświadczonych samorządowców i senatorów założyła partię „Nowa Polska”, która ma być alternatywą dla zmęczonych obecną polityką. Czy to kolejna próba stworzenia „trzeciej drogi”, czy rzeczywiste zagrożenie dla obecnych ugrupowań?

Fot. Warszawa w Pigułce
We wtorek 16 września w Senacie odbyła się konferencja, która może zmienić układ sił na polskiej scenie politycznej. Grupa niezależnych senatorów, samorządowców i przedsiębiorców oficjalnie ogłosiła powstanie partii „Nowa Polska”. To próba stworzenia alternatywy dla wyborców zmęczonych konfliktem między PiS a Platformą Obywatelską.
Jak informuje TVN24, prezesem nowej partii został senator Zygmunt Frankiewicz – wieloletni prezydent Gliwic i były działacz PO. Wiceprezesami zostali senator Wadim Tyszkiewicz (były prezydent Nowej Soli) oraz Arkadiusz Wiśniewski, obecny prezydent Opola. Funkcję sekretarza generalnego objęła burmistrz Cieszyna Gabriela Staszkiewicz.
Doświadczeni samorządowcy contra partie „wodzowskie”
„Wyobraziliśmy sobie nową, lepszą Polskę, która rozwija się bez podziałów, bez dzielenia na lepszy czy gorszy sort” – powiedział na konferencji Wadim Tyszkiewicz, cytowany przez Polsat News. Senator podkreślił, iż nowa partia ma skupiać „ludzi, którym chce się chcieć, którzy mają doświadczenie, mają wiedzę”.
Jak podaje RMF24, „Nowa Polska” ma pozycjonować się jako ugrupowanie liberalno-konserwatywne, oparte na doświadczeniu samorządowców i przedsiębiorców, a nie na charyzmie jednego lidera. „Do tej pory mieliśmy tylko partie liderskie. Członkowie naszej nowej partii i obywatele mają wskazać lidera w późniejszym czasie” – tłumaczył Tyszkiewicz.
Według portalu Wprost, wniosek o rejestrację partii został już złożony do Sądu Okręgowego w Warszawie, poparty przez 1500 podpisów. W skład ugrupowania wchodzi już około 50 osób, w tym doświadczeni samorządowcy z różnych regionów Polski.
Wykluczają skrajności, szukają centrum
Nowa partia jasno określiła swoje granice współpracy. „Wykluczamy współpracę z partiami skrajnymi, z populistami, którzy chcieliby zabrać bogatym, a rozdać biednym, albo tymi, którzy sieją nienaviść i hejt” – zaznaczył Tyszkiewicz w rozmowie z Super Express.
Motywacją do utworzenia partii, jak mówił wcześniej Tyszkiewicz w rozmowie z PAP, było „rosnące zagrożenie, które wisi nad Polską, ze względu na rosnące poparcie w sondażach dla PiS-u, Konfederacji i środowiska skupionego wokół Grzegorza Brauna”.
Portal Radio Piekary donosi, iż ugrupowanie chce dotrzeć do osób zawiedzionych obecną polityką, które rezygnują z udziału w wyborach. „Wielu wyborców jest zniechęconych polską polityką i się poddają, co powoduje, iż zyskują na tym głównie partie opozycyjne” – tłumaczył senator.
Nie pierwszy raz samorządowcy próbują szczęścia
Jak przypomina portal Ślązag, to kolejna próba samorządowców stworzenia ogólnopolskiego ruchu politycznego. Poprzednie inicjatywy, jak Ruch Samorządowy „Tak! Dla Polski”, nie odniosły spektakularnych sukcesów. Wśród założycieli tamtego ruchu również znajdowali się Zygmunt Frankiewicz czy Andrzej Dziuba.
Politycy z głównych ugrupowań już komentują powstanie nowej partii. Dariusz Matecki z PiS ironicznie napisał na platformie X: „Skrajne lewactwo – 66-letni Wadim Tyszkiewicz założył Nową Polskę, 'partię dla młodych Polaków’. Działa razem z 69-letnim Andrzejem Dziubą i 70-letnim Zygmuntem Frankiewiczem. Młodzi wreszcie mają swoich reprezentantów”.
Co to oznacza dla ciebie?
Powstanie „Nowej Polski” to sygnał, iż na polskiej scenie politycznej narasta zmęczenie obecnym układem sił. jeżeli jesteś wyborcą, który czuje się rozczarowany ofertą głównych partii, nowe ugrupowanie może dać ci alternatywę.
Doświadczenie samorządowe liderów partii oznacza, iż mogą oni przynieść praktyczne podejście do zarządzania państwem. Frankiewicz przez 26 lat kierował Gliwicami, Tyszkiewicz przez 17 lat Nową Solą, a Wiśniewski od ponad dekady jest prezydentem Opola. To politycy, którzy znają realia zarządzania budżetem i realizowania konkretnych projektów.
Z drugiej strony, historia polskiej polityki pokazuje, iż próby tworzenia „trzeciej drogi” często kończyły się niepowodzeniem. Nowoczesna, Polska2050, czy wcześniejszy Ruch Palikota – wszystkie te ugrupowania miały być alternatywą dla głównych sił politycznych, ale ich sukces był krótkotrwały.
Kluczowe będzie, czy „Nowa Polska” zdoła wypracować rozpoznawalny program i przekonać wyborców, iż różni się od poprzednich inicjatyw tego typu. Deklarowany brak jednego lidera może być zarówno zaletą (decyzje podejmowane kolegialnie), jak i wadą (brak wyrazistego przywódcy, który mobilizowałby elektorat).
Dla głównych partii powstanie nowego ugrupowania oznacza potencjalną konkurencję o głosy wyborców centrum. Może to szczególnie zagrozić Platformie Obywatelskiej, z której wywodzą się niektórzy założyciele „Nowej Polski”.
Najbliższe miesiące pokażą, czy partia zdoła zbudować struktury organizacyjne w całym kraju i wypracować program, który przyciągnie wyborców. Pierwsze wybory, w których będzie mogła sprawdzić swoje poparcie, to prawdopodobnie wybory samorządowe zaplanowane na 2026 rok.
Jeśli „Nowa Polska” rzeczywiście chce być partią obywateli, a nie polityków, najważniejsze będzie włączenie w tworzenie programu zwykłych ludzi, a nie tylko elit politycznych i samorządowych. To może być jej przewaga nad partiami „wodzowskimi”, ale też największe wyzwanie organizacyjne.