Podział środków na bezpieczeństwo nieadekwatny do realnych zagrożeń. Parlamentarzyści i samorządowcy domagają się zmiany decyzji rządu.

sokolka.tv 1 tydzień temu

AKTUALIZACJA: FILM

Wczoraj przed Podlaskim Urzędem Wojewódzkim w Białymstoku parlamentarzyści Prawa i Sprawiedliwości oraz samorządowcy z regionu zaprotestowali przeciwko sposobowi podziału środków MSWiA na ochronę ludności i obronę cywilną. Podlaskie otrzymało jedynie 160 mln zł, czyli kwotę rażąco niższą niż, te przyznane w województwach zachodnich, które są mniej narażone na zagrożenia. Przedstawiciele regionu zapowiadają interpelacje, debatę na sejmiku, wnioski do Prezydenta RP oraz, jeżeli zajdzie potrzeba, protesty z udziałem mieszkańców. Ich zdaniem podział funduszy nie może opierać się wyłącznie na liczbie ludności. Powinien wynikać z rzetelnej, eksperckiej oceny skali i rodzaju ryzyka. Tylko taki klucz zapewni realne bezpieczeństwo mieszkańcom województwa podlaskiego.

Jako pierwszy głos zabrał Jacek Sasin, szef podlaskich struktur PiS. Podkreślił, iż ostatni raport Banku Gospodarstwa Krajowego potwierdził to, o czym lokalni politycy mówili od dawna – województwo podlaskie jest regionem absolutnie newralgicznym.

Tym bardziej oburza nas sposób podziału środków na ochronę ludności i obronę cywilną. Podlaskie otrzymało zaledwie 160 mln zł, podczas gdy województwa znacznie mniej zagrożone jak Śląsk, Wielkopolska, Małopolska czy Dolny Śląsk, dostały od 360 do choćby 560 mln zł. Można odnieść wrażenie, iż im dalej od granicy z Rosją i Białorusią, tym większe wsparcie rząd przeznacza - mówił poseł.

Zdaniem Sasina takie decyzje pokazują, iż obecna władza traktuje Podlasie nie jak Polskę B, ale jak Polskę C – region spychany na margines, pozbawiany nie tylko inwestycji infrastrukturalnych, ale teraz także należnych środków na bezpieczeństwo. Przypomniał, iż rząd zablokował już realizację planowanych dróg ekspresowych, a z programu Centralnego Portu Komunikacyjnego wykreślono projekty dotyczące Podlasia.

To polityka całkowicie odwrotna do tej, którą prowadził nasz rząd. Dla nas Podlasie było oczkiem w głowie, bo wiedzieliśmy, iż jego bezpieczeństwo to bezpieczeństwo całej Polski. Niestety, od 20 miesięcy, odkąd rządzi koalicja 13 grudnia, priorytety uległy dramatycznej zmianie. My jednak nie spoczniemy, dopóki nie doprowadzimy do tego, by Podlasie było traktowane adekwatnie do realnych potrzeb - podkreślił Sasin.

Kończąc swoje wystąpienie, Jacek Sasin skierował pytania w przestrzeń publiczną, pod adresem władz regionu.

Co w tej sytuacji robi wojewoda? Jakie stanowisko zajmuje Urząd Wojewódzki? Czy wojewoda podlaski jest tylko partyjnym urzędnikiem, który bez sprzeciwu akceptuje wszystkie decyzje płynące z Warszawy, od premiera Tuska i jego otoczenia? - pytał.

Zapytał również co robi zarząd województwa podlaskiego? Czy protestuje, czy przedstawia swoje stanowisko, składa wnioski? A marszałek województwa – czy w ogóle podjął w tej sprawie jakiekolwiek działania, czy wykonał choćby symboliczny gest sprzeciwu?

Jak dotąd nic o tym nie wiemy. Jedno jest pewne: w sejmiku województwa tej sprawy nie odpuścimy - zakończył.

W konferencji uczestniczył również Piotr Rećko, starosta sokólski. To właśnie powiat sokólski jest jednym z najbardziej newralgicznych w kraju - na długim odcinku graniczy bezpośrednio z Białorusią.

Kiedy wprowadzano ustawę o ochronie ludności, wszyscy samorządowcy, burmistrzowie, wójtowie, starostowie, zostali przeszkoleni w zakresie zagrożeń i wdrażania nowych rozwiązań. Już wtedy eksperci podkreślali jedno: w pierwszej kolejności należy zabezpieczyć interesy mieszkańców terenów przygranicznych, bo to oni jako pierwsi są narażeni na skutki wojny hybrydowej. To tam powinien zostać skierowany główny strumień finansowy, aby wesprzeć lokalną ludność i dać jej poczucie, iż państwo stoi po jej stronie. Tylko w ten sposób można zatrzymać depopulację tych obszarów - mówił Piotr Rećko.

Starosta przypomniał wydarzenia z Kuźnicy, gdzie imigranci nielegalnie forsowali granicę i przez cały czas przez nią próbują się przedostać do naszego kraju.

Gdyby przeprowadzono choćby minimalne konsultacje społeczne, gdyby zapytano mieszkańców, kto dziś w Polsce najbardziej czuje się zagrożony agresją Putina i Łukaszenki, odpowiedź byłaby jednoznaczna: to mieszkańcy Sokólszczyzny, Podlasia i całego pasa przygranicznego - podkreślił.

Starosta zaznaczył też, iż trudno ufać rządowi, który dzieli środki wyłącznie według kryterium liczby ludności. Dodał też, iż do tej pory samorządowcy milczeli, ale teraz już dość.

Przypomniał, iż dokładnie rok temu, przy podziale środków z Rządowego Funduszu Rozwoju Dróg, tereny przygraniczne praktycznie nie otrzymały żadnego wsparcia.

Mój powiat nie dostał ani złotówki na drogi dojazdowe do granicy. A przecież to one są kluczowe, by służby mogły gwałtownie reagować, a mieszkańcy, w razie potrzeby, ewakuować się. Na tym polega obrona cywilna i ochrona ludności. Niestety, o nas zapomniano - mówił starosta.

Podkreślił również, iż całkowicie pominięto kwestię szpitalnictwa i ratownictwa medycznego, choć to właśnie powiaty przygraniczne, w tym sokólski, powinny być traktowane priorytetowo w tej dziedzinie.

Co się stanie, jeżeli nagle na granicy dojdzie do poważnego kryzysu, a nie będziemy mieli odpowiedniego zaplecza medycznego? - pytał.

Z bezradności jesteśmy dziś tutaj. Samorządowców w tym miejscu nie powinno być, ale musimy głośno domagać się zmiany tej fatalnej decyzji o podziale środków. Priorytetem muszą być tereny przygraniczne. jeżeli tak się nie stanie, ludzie zaczną masowo protestować. Tak nie można traktować mieszkańców, którzy na co dzień mierzą się z największymi zagrożeniami. Liczę na to, iż rząd się opamięta i skoryguje swoje działania – zakończył Piotr Rećko.

Kolejnym mówcą był Artur Kosicki, przewodniczący klubu radnych PiS w sejmiku województwa podlaskiego.

Sposób podziału tych środków pokazuje, iż wracamy do starej doktryny obrony kraju „na Wiśle”. To niedopuszczalne. Jako radni sejmiku województwa podlaskiego zapowiadamy, iż na najbliższej sesji będziemy pytać obecny zarząd województwa, czy uczestniczył w konsultacjach, czy brał udział w spotkaniach, czy składał wnioski dotyczące zasad podziału środków. Chcemy wiedzieć, czy zarząd przekazał rządowi realny obraz sytuacji Podlasia, zarówno w kontekście bezpieczeństwa, jak i gospodarki czy turystyki. Będziemy też pytać, czy te kwestie były konsultowane z wojewodą podlaskim, panem Brzozowskim, i czy on sam zabiegał o interesy naszego regionu - mówił Kosicki.

Podkreślił, iż docierają do niego niepokojące informacje, jakoby żaden z polityków, ani wojewódzkich, ani samorządowych, nie upomniał się o Podlasie, nie walczył o dodatkowe środki, nie uczestniczył w konsultacjach ani nie przedstawił faktycznej sytuacji regionu.

To dowód na to, iż politycy Platformy Obywatelskiej i całej koalicji 13 grudnia są oderwani od rzeczywistości. A może robią to świadomie, narażając tę część kraju na ogromne straty. Bo skutki będą poważne, jeżeli dojdzie do agresji ze strony Rosji czy Białorusi - dodał Kosicki.

Dariusz Piontkowski, poseł na Sejm RP, zwrócił uwagę, iż jeżeli wierzyć deklaracjom premiera Donalda Tuska, województwo podlaskie powinno dziś otrzymywać co najmniej kilkaset milionów złotych.

Rząd Donalda Tuska podkreśla, iż największym zagrożeniem dla bezpieczeństwa Polski jest Rosja Władimira Putina. Nie ma już mowy o żadnym „resecie” - dziś Tusk i jego ministrowie występują jako jastrzębie polityki antyrosyjskiej. Konsekwencją takich deklaracji powinno być kierowanie środków finansowych przede wszystkim do Polski Wschodniej, tam, gdzie zagrożenie ze strony Rosji i Białorusi jest realne. Tymczasem widzimy coś odwrotnego. Ogromne pieniądze trafiają w inne części kraju, a Podlasie dostaje jedynie marne resztki -mówił Piontkowski.

Podkreślił, iż jest to traktowanie województwa podlaskiego po macoszemu, jako regionu, który nie ma się rozwijać, który w polityce rządu jest skazany na marginalizację.

Wystarczy spojrzeć na konkursy organizowane przez obecny rząd. Instytucje kultury z Podlasia praktycznie nie otrzymują wsparcia, na zabytki przeznaczono symboliczne kwoty, a strategiczne inwestycje drogowe, najważniejsze dla rozwoju regionu, zostały wycofane. To kontynuacja polityki poprzednich rządów Donalda Tuska, w której Polska Wschodnia, w tym Podlasie, traktowane są jak piąte koło u wozu - stwierdził poseł.

Z perspektywy Suwalszczyzny sprawę omówił poseł Jarosław Zieliński. Zaznaczył, iż województwo podlaskie znalazło się dopiero na czwartym miejscu od końca pod względem wysokości przyznanych środków, co jest zupełnie nieadekwatne do realnych zagrożeń.

Wygląda na to, iż przy podziale pieniędzy nie uwzględniono w ogóle kryterium bezpieczeństwa. Zamiast tego kierowano się liczbą ludności i stopniem urbanizacji regionów, o czym można przeczytać wprost na stronach MSWiA - mówił Zieliński.

Konferencję podsumował senator Marek Komorowski, który jednoznacznie stwierdził, iż podziału środków nie można zaakceptować.

Będziemy protestować i informować mieszkańców Podlasia, domagając się zmiany tej decyzji. Ten podział jest nie tylko niesprawiedliwy, ale przede wszystkim zatrważający. Pokazuje, iż rządzący nie rozumieją, czym jest sytuacja na wschodniej granicy i jakie zagrożenia niesie wojna hybrydowa. jeżeli obecna władza sobie z tym nie radzi, może czas, by ustąpiła i zrobiła miejsce rządowi, który naprawdę będzie potrafił zadbać o bezpieczeństwo Polski i jej obywateli - mówił Komorowski.

Na zakończenie wszyscy uczestnicy zaapelowali do rządzących o rozsądek i zmianę decyzji dotyczącej podziału środków.

{youtube}mWAf2BkY5tg{/youtube}

{gallery}zdjecia/2025/sierpien/102/{/gallery}

Redakcja, fot. Bartosz Stasiak

Idź do oryginalnego materiału