Czasem słychać pytanie: „Referendum? Co to za dziwactwo?” Tymczasem demokracja bezpośrednia nie jest żadnym nowym eksperymentem. Jej pierwsze formy działały już w starożytnej Grecji. Najwyższą władzę mieli obywatele — decydowali wspólnie.
W Polsce referendum jako narzędzie demokracji bezpośredniej wprowadzono po transformacji ustrojowej, po 1989 roku. Chodziło o coś więcej niż wybory do Sejmu. Cel był jasny: po upadku komunizmu obywatele mieli dostać realny wpływ na decyzje.
Wzorowano się na Zachodzie — przede wszystkim na Szwajcarii i Włoszech. Już od 1990 roku w samorządach lokalnych referendum miało służyć rozstrzyganiu tematów, które dotyczą mieszkańców bezpośrednio: inwestycji, zmian granic, podatków lokalnych, gospodarki przestrzennej. Wprowadzono prostą zasadę: mieszkaniec nie tylko wybiera, ale też może zadecydować sam. Chodziło o zwiększenie wpływu społeczeństwa na samorząd i państwo.
Czy wiecie, iż referendum to prawo zapisane w Konstytucji RP z 1997? Art. 4 mówi: „Naród sprawuje władzę przez swoich przedstawicieli lub bezpośrednio.” A referendum stało się oficjalnym narzędziem w ważnych sprawach ogólnokrajowych i lokalnych. To nie fanaberia. To zapisane prawo obywateli.
Świat nie tylko wybiera – świat głosuje. Referenda są stosowane w wielu państwach, ale tylko część korzysta z nich regularnie. Lider jest jeden — Szwajcaria. Tam co roku odbywa się kilkanaście głosowań na różnych poziomach. Lokalne głosowania potrafią pojawiać się kilka razy w roku. O czym głosują? Podatki, planowanie przestrzenne, transport, inwestycje, edukacja, budżety publiczne. Frekwencja? Zwykle 40–50%. W ważnych sprawach choćby 70%. Nikt nie mówi, iż to „dziwactwo”.
Więc jeżeli ktoś dziś podważa ideę referendum i udziału mieszkańców w decydowaniu, to naprawdę warto spytać: czy tęskni za czasami, gdy o wszystkim decydowała partia, a ludzie mieli siedzieć cicho?
Polska też korzysta – choć za rzadko W ostatnich latach w różnych gminach odbyły się referenda w sprawach bardzo konkretnych, np.: wysokości podatku od nieruchomości, opłat komunalnych, budowy elektrociepłowni gazowej, dużych inwestycji hotelowych i zagospodarowania terenów nadmorskich, utrzymania lub likwidacji szkół, odkrywki węgla brunatnego i elektrowni, gospodarowania przychodami z kopalni i elektrowni Bełchatów, kształtu systemu komunikacji publicznej i cen biletów, budowy spalarni odpadów.
Więc nie mówmy, iż takich referendów „nie ma”, „nie da się” lub są “niepotrzebne”. Jest wręcz przeciwnie – i było ich sporo. I w każdym wypadku “władza” mogła podjąć decyzję bez udziału mieszkańców. Ale przecież nie o to chodzi.
A co w Piekarach? W Piekarach Śląskich referendum dotyczy przyszłości systemu ciepłownictwa — sprawy, która dotyczy ok. 70% mieszkańców. Temat poważny, kosztowny, długofalowy i budzący emocje. jeżeli to nie jest adekwatny moment, żeby zapytać ludzi, to kiedy niby miałby być?
I tu pojawia się podstawowe pytanie: Kto i czego się boi? Dlaczego ktoś miałby bać się głosu mieszkańców? Jakim zagrożeniem jest poznanie opinii tych, których decyzja dotyczy? Dlaczego ludzie mieliby nie mieć prawa się wypowiedzieć?
Na świecie to norma, nie wyjątek. W Szwajcarii, Włoszech czy USA demokracja bezpośrednia działa, a głos obywateli nie wywraca państwa do góry nogami. Przeciwnie — legitymizuje decyzje i buduje odpowiedzialność. Skoro inne kraje korzystają z tego narzędzia od lat, dlaczego my nie mielibyśmy stosować sprawdzonych rozwiązań?
Skoro to sprawdza się w Polsce, a referenda na różne lokalne tematy odbywały się w innych miastach – dlaczego Piekary Śląskie nie miałyby stosować tych samych mechanizmów? „Frekwencja niska”, „ludzi to nie interesuje”? Serio? Jeśli przez lata powtarza się ludziom, iż ich głos nie ma znaczenia, to część zaczyna w to wierzyć. Demokracji też trzeba się nauczyć — praktyką, nie wykładami.
Budżet Obywatelski? Na początku głosowało niewielu. Dzisiaj to realne 2 miliony złotych rocznie w rękach mieszkańców. Bo daliśmy ludziom narzędzie i czas, żeby je oswoili.
Referendum to prawo obywateli. Nie czyjaś „uprzejmość”. Nie pozwólcie sobie wmówić, iż to zbędne, niepotrzebne i „nie dla ludzi”. Takie myślenie to domena państw niedemokratycznych. Marzymy raczej o standardzie szwajcarskim niż o modelu węgierskim czy rosyjskim — prawda?
Zachęcam do udziału w referendum — pierwszym w historii Piekar Śląskich.
Głosowanie: 7.00–21.00
Lokale: te same co przy wyborach.
To jest Wasz głos. Wasza decyzja. Wasze miasto.