Rząd ma pomysł i już działa. Miliony Polaków zapłacą mniej

4 godzin temu

Ministerstwo Energii przygotowuje projekt ustawy, który może znacząco wpłynąć na ceny energii elektrycznej w polskich domach. Planowane zmiany uderzą w największe koncerny energetyczne, ale mogą przynieść ulgę milionom gospodarstw domowych. Wszystko dzięki powrotowi rozwiązania, które rząd zlikwidował zaledwie trzy lata temu.

Fot. Warszawa w Pigułce

W wykazie prac rządu pojawił się projekt, który może odmienić krajowy rynek energii. Chodzi o przywrócenie tak zwanego obliga giełdowego – mechanizmu, który zmusza producentów prądu do sprzedaży części energii na giełdzie. To temat, który na pierwszy rzut oka może wydawać się techniczny, ale jego skutki odczuje każdy Polak płacący rachunki za prąd.

Co to adekwatnie jest obligo giełdowe?

Jak informuje Ministerstwo Energii, obligo giełdowe to obowiązek sprzedaży określonej części wyprodukowanej energii elektrycznej poprzez Towarową Giełdę Energii lub platformy prowadzone przez nominowanych operatorów rynku energii (NEMO).

W praktyce oznacza to, iż producenci prądu nie mogą już dowolnie wybierać, komu sprzedają energię. Część muszą wystawić na otwartym rynku, gdzie konkuruje wielu kupujących i sprzedających. To zwiększa konkurencję i przejrzystość, a ostatecznie może prowadzić do niższych cen.

Portal RP.pl wyjaśnia kontekst historyczny: „W 2022 r. zlikwidowano obowiązek sprzedaży wytworzonej energii elektrycznej poprzez Towarową Giełdę Energii, czyli tzw. obligo giełdowe, uzasadniając to dojrzałością rynku energii oraz potrzebą deregulacji”.

Jednak życie potoczyło się inaczej niż planował poprzedni rząd.

Dlaczego rząd wraca do rozwiązania z przeszłości?

Portal Parkiet.com podaje alarmujące dane: „W 2023 r., przy braku obliga giełdowego, najwięksi wytwórcy oraz spółki obrotu energią ponad 70 proc. swojej sprzedaży i planowanego zakupu energii elektrycznej zakontraktowały pomiędzy sobą w kontraktach dwustronnych w ramach własnych grup kapitałowych”.

W efekcie spadła płynność na giełdzie, a ceny energii stały się bardziej podatne na manipulacje i spekulacje. Największe koncerny energetyczne ograniczyły dostęp do energii dla zewnętrznych klientów, co zmniejszyło konkurencję na rynku.

Portal Strefainwestorow.pl tłumaczy mechanizm: „Najwięksi wytwórcy kontraktowali ponad 70 proc. obrotu wewnątrz własnych grup kapitałowych, pozostawiając innych klientów na marginesie. To ograniczyło konkurencję i utrudniło Urzędowi Regulacji Energetyki rzetelne wyznaczanie cen referencyjnych”.

Dane nie kłamią – giełda jest tańsza

Najważniejszym argumentem za powrotem obliga są twarde dane ekonomiczne. Z informacji publikowanych przez Urząd Regulacji Energetyki wynika jasno, iż ceny w transakcjach wewnątrz grup kapitałowych są systematycznie wyższe niż na giełdzie.

W drugim kwartale 2024 roku średnia cena w rozliczeniach wewnątrz grup wyniosła 446,76 zł za megawatogodzinę. W tym samym czasie średnia cena kontraktu terminowego na giełdzie wyniosła tylko 413 zł – o 7,5% mniej. W pierwszym kwartale różnica wynosiła 6,7% na korzyść cen giełdowych.

Te różnice mogą wydawać się niewielkie, ale w skali całego kraju przekładają się na miliardy złotych. A ostatecznie – na wysokość rachunków w domach Polaków.

Jak będzie wyglądać nowe obligo?

Zgodnie z projektem rządu, obligo ma być częściowe i dotyczyć 55% całości wyprodukowanej energii elektrycznej. To kompromis między pełną swobodą handlu a potrzebą przejrzystości rynku.

Portal E-magazyny.pl wyjaśnia planowane wyjątki: „Z obowiązku będą zwolnione m.in. energia dostarczana bezpośrednio odbiorcy końcowemu, wytworzona z OZE w jednostce wytwórczej o łącznej mocy poniżej 10 MW, wytworzona w jednostce wytwórczej o łącznej mocy nie wyższej niż 50 MW”.

Nie będzie to więc dotyczyło instalacji domowych czy małych farm fotowoltaicznych. Obligo uderzy głównie w duże elektrownie i koncerny energetyczne.

Gaz również pod lupą

Zmiany nie ograniczą się do energii elektrycznej. W przypadku handlu gazem ziemnym poziom obliga giełdowego ma zostać zwiększony z obecnych 55% do aż 85%.

Portal Ecoekonomia.pl cytuje uzasadnienie Ministerstwa Energii: „Oczekiwanym efektem zwiększenia wysokości obowiązku odsprzedaży gazu ziemnego za pośrednictwem giełdy towarowej do 85% będzie zwiększenie podaży gazu ziemnego oraz liczby ofert na Towarowej Giełdzie Energii”.

Ministerstwo prognozuje, iż skutkiem będzie spadek cen hurtowych gazu, który przełoży się na niższe rachunki dla odbiorców końcowych.

Co to oznacza dla Ciebie?

Jeśli jesteś przeciętnym konsumentem, zmiany mogą przynieść dwie korzyści: niższe ceny energii i większą stabilność rynku.

Niższe rachunki za prąd: Większa konkurencja na giełdzie powinna prowadzić do spadku cen hurtowych. Te z kolei, poprzez taryfikację URE, przekładają się na ceny dla gospodarstw domowych.

Stabilniejsze ceny: Giełda jest mniej podatna na manipulacje niż zamknięte transakcje wewnątrz koncernów. To oznacza bardziej przewidywalne rachunki.

Lepsza ochrona konsumentów: URE będzie miał lepszy wgląd w rzeczywiste ceny rynkowe, co pozwoli na bardziej sprawiedliwe ustalanie taryf.

Portal Strefainwestorow.pl wskazuje głównych beneficjentów: „Przemysł energochłonny czyli hutnictwo, branża chemiczna etc. może zyskać dzięki bardziej konkurencyjnym cenom surowców”.

Pan Andrzej z Krakowa prowadzi średnią firmę produkcyjną i płaci około 50 tysięcy złotych miesięcznie za energię elektryczną. W 2023 roku, po zniesieniu obliga, jego rachunki wzrosły o około 15%.

„Nasz dostawca energii tłumaczył, iż to przez sytuację na rynku, ale podejrzewam, iż po prostu skorzystał z mniejszej konkurencji. Gdy energia była sprzedawana głównie wewnątrz koncernów, my – mali klienci – musieliśmy płacić więcej” – opowiada przedsiębiorca.

Gdyby nowe obligo obniżyło ceny hurtowe o 7%, jak wskazują dane z giełdy, pan Andrzej zaoszczędziłby około 3500 złotych miesięcznie. To 42 tysiące złotych rocznie – kwota, za którą może zatrudnić dodatkowego pracownika.

Kiedy zmiany wejdą w życie?

Portal E-magazyny.pl podaje harmonogram: „Zgodnie z wykazem prac rządu, projekt nowelizacji Prawa energetycznego ma zostać przyjęty w III kwartale 2025 roku. To oznacza, iż jeżeli proces legislacyjny przebiegnie bez zakłóceń, nowe przepisy mogłyby wejść w życie jeszcze przed końcem roku”.

Pierwsze efekty w postaci niższych cen mogą być widoczne już w 2026 roku, gdy mechanizm zacznie w pełni funkcjonować.

Portal Strefainwestorow.pl nie pozostawia wątpliwości: „Planowane zmiany uderzą przede wszystkim w największe grupy energetyczne, które dotąd korzystały z kontraktów wewnątrzgrupowych, ograniczając podaż na giełdzie”.

Przegrają: Duże koncerny energetyczne, które będą musiały sprzedawać część energii po cenach rynkowych zamiast w korzystnych transakcjach wewnętrznych.

Wygrają: Mniejsze firmy energetyczne, przemysł energochłonny i ostatecznie konsumenci, którzy powinni płacić mniej za prąd.

Neutralni: Małe instalacje OZE, które są zwolnione z obowiązku.

Eksperci popierają zmiany. Teraz Twój ruch

Portal Teraz-srodowisko.pl cytuje apel ekspertów do premiera: „Konfederacja Lewiatan, Izba Gospodarcza Energetyki i Ochrony Środowiska oraz Ekspercka Rada ds. Bezpieczeństwa Energetycznego i Klimatu” wzywają do przywrócenia „transparentności i konkurencyjności” na rynku energii.

Eksperci argumentują, iż obecny system prowadzi do „wysokich cen, które negatywnie oddziałują na konkurencyjność polskiego przemysłu i kondycję finansową odbiorców końcowych”.

Chociaż zmiany mogą przynieść niższe rachunki, warto już teraz przygotować się na nowe realia rynku energii:

  • Monitoruj rachunki: Gdy obligo wejdzie w życie, śledź swoje rachunki przez kilka miesięcy. Spadek cen może być stopniowy.
  • Rozważ zmianę dostawcy: Większa konkurencja oznacza, iż warto będzie porównać oferty różnych firm energetycznych.
  • Inwestuj w efektywność: Niezależnie od cen energii, oszczędzanie prądu zawsze się opłaca. Rozważ wymianę oświetlenia na LED czy zakup energooszczędnych urządzeń.
  • Śledź rozwój OZE: jeżeli masz własny dom, rozważ instalację fotowoltaiki. Małe instalacje są zwolnione z obliga, więc możesz sprzedawać nadwyżki energii na preferencyjnych warunkach.

Wyzwania i ryzyka

Nie wszyscy są entuzjastami powrotu obliga. Koncerny energetyczne argumentują, iż zmusi je to do sprzedaży energii po cenach niższych niż w transakcjach bilateralnych, co może wpłynąć na ich rentowność.

Portal RP.pl wspomina o wcześniejszych problemach: „Całkowite zniesienie obliga giełdowego było uzasadniane tym, iż w związku z wprowadzeniem licznych wyłączeń, jego realny poziom był znacząco niższy niż określony w prawie. Rzeczywisty poziom obliga wynosił 47,6% energii elektrycznej wytworzonej w kraju”.

Oznacza to, iż skuteczność nowego obliga będzie zależała od precyzyjnego sformułowania przepisów i skutecznego egzekwowania obowiązków.

Spojrzenie w przyszłość

Przywrócenie obliga giełdowego to część szerszej strategii rządu na rzecz zwiększenia konkurencji w energetyce. W połączeniu z rozwojem odnawialnych źródeł energii i modernizacją sieci przesyłowych może to doprowadzić do znacznego obniżenia cen energii w Polsce.

Portal Energetyka24.com cytuje argument Ministerstwa Energii: „Wprowadzenie obowiązku sprzedaży części wytworzonej energii elektrycznej na giełdzie jest najbardziej skutecznym narzędziem do zwiększenia jej płynności”.

Jeśli rządowe prognozy się sprawdzą, polscy konsumenci mogą liczyć na niższe rachunki za prąd już od przyszłego roku. To byłaby dobra wiadomość dla milionów gospodarstw domowych zmagających się z wysokimi kosztami życia.

Ostateczny sukces zmian będzie jednak zależał od skutecznej implementacji przepisów i reakcji rynku. Jedno jest pewne – po trzech latach eksperymentu z pełną deregulacją, Polska wraca do rozwiązań, które mają zapewnić większą kontrolę nad cenami energii.

Idź do oryginalnego materiału