Rząd rezygnuje z ochrony frankowiczów. Dlaczego Bodnar ustępuje pod presją banków?
„Ten przepis był dla kredytobiorców niezwykle korzystny. Jego usunięcie jest niepożądane, bo oznacza, iż na odzyskanie nadpłaconych środków trzeba będzie czekać aż do zakończenia sprawy w II instancji” – przekazał Marek Rzewuski, wiceprezes stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu.
Ministerstwo Sprawiedliwości kierowane przez Adama Bodnara wycofało się z kluczowego zapisu, który miał umożliwić kredytobiorcom odzyskanie nadpłaconych środków już po wyroku sądu I instancji. Jeszcze niedawno rozwiązanie to było uznawane za krok w stronę większej ochrony konsumentów, a jego zniknięcie z projektu ustawy rodzi poważne pytania o priorytety obecnej władzy.
Zamiast wspierać obywateli w walce z machiną finansową, rząd ugiął się pod naciskiem instytucji bankowych i części środowiska prawniczego. Usunięcie przepisu może skutkować tym, iż tysiące frankowiczów zostaną zmuszone do wieloletniego oczekiwania na ostateczne rozstrzygnięcie sądowe, zanim zobaczą jakiekolwiek pieniądze. Tymczasem banki, które przez lata zarabiały na nieuczciwych mechanizmach kredytowych, zyskują dodatkowy czas i środki na kontynuowanie swoich działań.
Przepis, który zniknął z projektu, nie był jedynie ukłonem w stronę konsumentów – był elementarnym krokiem w stronę sprawiedliwości. Jak słusznie zauważył Marek Rzewuski ze stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu, jego usunięcie oznacza, iż „na odzyskanie nadpłaconych środków trzeba będzie czekać aż do zakończenia sprawy w II instancji”. Dla wielu rodzin to nie tylko kwestia prawna, ale również egzystencjalna – zwrot pieniędzy mógłby oznaczać ratunek przed zadłużeniem czy bankructwem.
Choć część prawników przyznaje, iż szybkie wykonanie nieprawomocnych wyroków mogłoby rodzić ryzyko przy ewentualnym uchyleniu wyroku przez sąd apelacyjny, warto zadać pytanie: dlaczego to ryzyko miałoby obciążać wyłącznie obywatela, a nie instytucję bankową, która często działała z naruszeniem prawa?
Rząd, zamiast szukać rozwiązań kompromisowych czy zabezpieczeń dla obu stron, wybrał najwygodniejsze dla banków wyjście – całkowite wycofanie się z kontrowersyjnego, ale potrzebnego przepisu. Co więcej, decyzja ta zapadła mimo wyroku TSUE z lutego 2025 roku, który jednoznacznie wskazał, iż banki mogą być pozbawione prawa do odsetek w przypadku naruszenia obowiązków informacyjnych. To kolejny dowód na to, iż władza ma pełną świadomość skali nieprawidłowości w sektorze bankowym – a mimo to nie działa stanowczo na rzecz poszkodowanych.
Minister Bodnar, który jako Rzecznik Praw Obywatelskich deklarował walkę o prawa obywateli, dziś jako minister sprawiedliwości wydaje się działać z zupełnie inną motywacją. Rezygnacja z przepisów korzystnych dla obywateli na rzecz interesów korporacyjnych to niepokojący sygnał. W państwie prawa to właśnie instytucje powinny stać na straży obywateli – nie odwrotnie.
Decyzja Bodnara nie tylko rozczarowuje, ale i odsłania słabość politycznej woli obecnej koalicji w starciu z potężnymi lobby bankowym. A to może być dopiero początek powrotu do modelu, w którym obywatel, zamiast być chroniony, zostaje sam na placu boju z wielkim kapitałem.