Sesyjny teatrzyk Komarzyńskiego

opowiecie.info 5 godzin temu

Nie ma to jak powrót z wakacji z przytupem. Na scenę sejmiku województwa opolskiego wchodzi radny Komarzyński – i to nie w roli rozważnego samorządowca, ale samozwańczego rewolucjonisty, który – idąc śladem Patryka Jakiego czy Janusza Kowalskiego – próbuje mieszać dla samego mieszania. Na wrześniowej sesji zafundował więc radnym spektakl pod tytułem „Odwołanie marszałka Szymona Ogłazy”. I choć każdy w sejmiku doskonale wiedział, iż wniosek nie ma żadnych szans, odgrywanie widowiska stało się dla Komarzyńskiego celem samym w sobie.

Rafał Bartek, przewodniczący sejmiku i lider Śląskich Samorządowców, podsumował rzecz klarownie: to polityczny wybryk, który nic wspólnego z realnym zarządzaniem regionem nie ma. „Doceniamy pracę i zaangażowanie pana marszałka. Nasz region potrzebuje spokoju i mądrych rozwiązań, a nie kampanijnych ataków” – mówił na konferencji prasowej. Bartek przypomniał, iż cała historia zaczęła się jeszcze w maju, w samym środku kampanii prezydenckiej, i od początku miała kontekst wyborczego happeningu.

Sam Szymon Ogłaza nie krył pobłażania wobec inicjatywy Komarzyńskiego. – To wniosek przeterminowany, stricte polityczny, złożony bez znajomości procedur. Radny chciał, żeby go głosować 27 maja, a tymczasem przepisy wymagały miesiąca przerwy – ironizował marszałek. I dodawał, iż absurd całej sprawy polega na tym, iż zaledwie trzy tygodnie po złożeniu wniosku, zarząd województwa otrzymał rekordowe wotum zaufania – tylko sześć głosów było przeciw. – To najzwyklejsza strata czasu dla sejmiku – podsumował Ogłaza.

Strata czasu, ale i pokaz stylu Komarzyńskiego. Bo oto mamy radnego, który czepia się wszystkich i wszystkiego – raz marszałka, raz senatora Godyli. Komarzyński, szukając sensacji, próbował czepiać się Godyli o faktury za wino i usługi rodzinnej firmy, choć sam dobrze wiedział, iż chodziło o marginalne kwoty i sprawy dawno wyjaśnione. Takie ataki bardziej obnażają jego polityczną desperację niż cokolwiek mówią o uczciwości i dorobku Godyli. Niby walczy o „czystość polityczną”, a tak naprawdę przypomina tego, który najgłośniej krzyczy „łap złodzieja!”, patrząc nerwowo w lustro.

Istotą wniosku o odwołanie marszałka – co interesujące – nie była żadna konkretna wpadka zarządu, żaden finansowy skandal czy zaniechanie. Komarzyński nie wskazał błędów w polityce rozwojowej regionu, nie udowodnił, iż inwestycje stoją w miejscu, iż fundusze się marnują. Nie, cała „afera” sprowadzała się do ogólników o rzekomej „nieskuteczności” i „braku wizji” i „krzyżowym nepotyzmie”. Tymczasem fakty – rekordowe środki z Unii, inwestycje drogowe i rowerowe, wzrost znaczenia Opolszczyzny na mapie Polski – mówią same za siebie.

Czy więc chodziło o marszałka? Nie. Chodziło o samego Komarzyńskiego, który z uporem godnym lepszej sprawy usiłuje zaistnieć. Jak naśladowca Kowalskiego czy Jakiego, zbudował sobie scenariusz, w którym ciągłe awantury mają mu zapewnić polityczne przebicie. Pytanie tylko, czy wyborcy kupią ten styl – bo w sejmiku kupić go się nie dało. Wniosek o odwołanie Ogłazy był od początku dęty i przepadł, jak musiał. 20 radnych przeciw, 6 za – to wynik głosowania w sprawie odwołania marszałka regionu Szymona Ogłazy.

A sejmik? Sejmik idzie dalej, z marszałkiem Ogłazą u steru zarządu województwa opolskiego, z radnymi zajętymi rozwojem regionu. Komarzyński natomiast pozostaje z własnym przedstawieniem. Tyle, iż po tej sesji coraz bardziej przypomina aktora w pustym teatrze, który wygłasza płomienne monologi tylko po to, by usłyszeć echo własnego głosu.


I tak pierwsza powakacyjna sesja sejmiku, pokazała kontrast między polityczną histerią a realną pracą na rzecz regionu. Radni wysłuchali informacji o stanie sanitarnym i weterynaryjnym województwa, omówili realizację inwestycji i kontraktów terytorialnych, a także podjęli decyzje dotyczące budżetu, dotacji dla kultury, inwestycji drogowych oraz egzaminów na prawo jazdy. Sesja objęła też wsparcie finansowe dla gmin i sprawy organizacyjne.

Marszałek Szymon Ogłaza podkreślił, iż choć wakacje oznaczały przerwę w posiedzeniach, prace Zarządu nie zwolniły tempa. W ciągu 78 dni wakacji zapadło wiele ważnych decyzji dla regionu: umowy w zakresie mobilności miejskiej i pozamiejskiej, inwestycje rowerowe, rozwój ochrony zdrowia – m.in. budowa nowego skrzydła psychiatrii dziecięcej w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym przy ul. Wodociągowej – oraz wsparcie dla terenów dotkniętych powodzią.

Podczas sesji zatwierdzono nowe stawki za egzaminy na prawo jazdy, uwzględniając inflację: część teoretyczna wzrosła o 1 zł (do 56 zł), praktyczna – do 229 zł dla kategorii AM, A1, A2, A, B1, B, C1, D1, T oraz do 288 zł dla kategorii B+E, C1+E, C, C+E, D, D+E i D1+E.

Ważnym akcentem było przyznanie pomocy finansowej gminie Paczków na naprawę infrastruktury uszkodzonej podczas powodzi, w tym dróg, mostów i przepustów. Początkowo środki miały trafić na rozbiórkę reaktora biologicznego i usunięcie osadów z oczyszczalni ścieków, ale gmina zgłosiła zmianę priorytetów, a radni zgodzili się na korektę.

Z kolei członek zarządu Robert Węgrzyn przedstawił konsultacje z samorządami w sprawie likwidacji niektórych przejazdów kolejowych na liniach Opole–Nysa i Kluczbork–Opole. Ma to związek z modernizacją i elektryfikacją tras, a decyzje podejmowane są przy pełnym udziale samorządów lokalnych. Statystyki wykazały, iż niektóre przejazdy są praktycznie nieużywane – średnio 1,5–1,7 pojazdu dziennie – więc ich zamknięcie jest uzasadnione ekonomicznie i bezpieczeństwem ruchu.

Kolejna sesja Sejmiku została zaplanowana na 30 września 2025 roku, a w tle tej poważnej pracy przez cały czas przewija się polityczna szopka Komarzyńskiego, który woląc atakować niż tworzyć, staje w kontraście do realnych działań Zarządu Województwa.

Fot. kapian, UMWO

Idź do oryginalnego materiału