Rynki ryczały po tym, jak prezydent Donald Trump ogłosił 90-dniową przerwę w swojej polityce taryfowej, kończąc brutalny tydzień w świecie finansów. Istnieje szkoła myślenia, iż polityka taryfowa prezydenta zawsze była fortelem mającym na celu uderzenie w Chiny i zbliżenie międzynarodowych partnerów do USA. Jednak pomysł ten komplikuje fakt, iż rynki globalne nie odzyskały sił, a wojna handlowa z Chinami wisi w powietrzu.
Jednym wpisem w mediach społecznościowych prezydent Donald Trump odwrócił załamanie na giełdzie, które wywołał zaledwie tydzień wcześniej przemówieniem w Ogrodzie Różanym. Za pośrednictwem Truth Social Trump ogłosił 90-dniową przerwę w wzajemnych taryfach na większość krajów, z wyjątkiem Chin. Giełda natychmiast się rozkręciła. Dow Jones podskoczył o 2962 punkty, S&P 500 zyskał 9,5%, a Nasdaq Composite miał drugi najlepszy dzień w historii. Przywrócono miliardy dolarów bogactwa. Inwestorzy potraktowali środowe ogłoszenie jako ratunek, a Biały Dom przedstawił je jako kolejny krok w złożonym planie przeciwdziałania szkodliwemu wpływowi Chin na światowy handel.
Ale pomysł planu generalnego został poważnie podważony przez krótkotrwałe ożywienie, które od tego czasu się odwróciło, rynek obligacji , który zasygnalizował niespotykany dotąd poziom wątpliwości w gospodarce USA, oraz zmieniające się publiczne oświadczenia Trumpa. Rynki nie tylko nie odzyskały poziomów sprzed wprowadzenia taryf, ale po historycznej wyprzedaży w zeszłym tygodniu, spadły ponownie w czwartek. S&P 500 spadł o 3%, a Dow Jones o 2%.
Podczas tygodniowego reżimu taryfowego Trump powiedział innym krajom, aby nie odpowiadały. Większość posłuchała, z wyjątkiem Chin, co niektórzy uznali za przewidywalne. Trump „przewidywał odwet ze strony Chin”, powiedział Thierry Wizman, globalny strateg Macquarie ds. stóp procentowych, dla Fortune . „W rzeczywistości jest to cecha planu, a nie błąd. Cały pomysł polegał na tym, aby zmusić Chiny do odwetu. Możesz podwoić cła na Chiny, aby móc z kolei uzasadnić obniżenie ceł na wszystkich innych, aby wyglądało, iż dajesz wszystkim preferencyjne traktowanie, ale karzesz Chiny”.
Sekretarz Skarbu Scott Bessent przedstawił reporterom podobny argument na temat strategii Trumpa w środę. „Można choćby powiedzieć, iż sprowokował Chiny do złego stanowiska” – powiedział Bessent z uśmiechem. Podczas gdy w zeszłym tygodniu Chiny faktycznie musiały zmierzyć się z wyjątkowo wysokimi taryfami wynoszącymi 125%, później podniesionymi do 145%, reszta świata otrzymała nakaz wstrzymania egzekucji. Chociaż odbyło się to kosztem ogromnych wstrząsów finansowych. Jakikolwiek uspokajający wpływ, jaki mogła mieć środowa przerwa Trumpa, wydawał się rozproszyć do czwartku, ponieważ Biały Dom musiał jeszcze wynegocjować ponad 70 umów handlowych i rozpoczął nic innego, jak wojnę handlową z Chinami.
„Rynek próbuje zostawić za sobą najgorszy scenariusz, ale problem polega na tym, iż niepewność przez cały czas będzie się utrzymywać” — powiedział George Catrambone, szef działu fixed income Americas w DWS. „Rynki nie lubią niepewności. Wczoraj mieliśmy bardzo mało pewności, poza tym, iż nastąpiła przerwa, a Chiny wydają się być głównym uczestnikiem tej wojny handlowej”.
Zagrywka geopolityczna czy instynkt prezydencki?
W rzeczywistości cała ta gehenna taryfowa została zinterpretowana jako geopolityczny gambit, aby zmusić Chiny do przesady w odwecie za rozpoczynające się cła USA, według inwestorów, z którymi rozmawiał Fortune . Będąc jedynym krajem, który podjął odwet, Chiny ujawniłyby się jako zły aktor, którego USA podejrzewały od samego początku.
Ta teoria wskazywałaby na istnienie Wielkiego Planu odizolowania Chin, które okazały się jedynym krajem, którego nie oszczędzono w środowym odroczeniu. Jednocześnie, łaskawość USA wobec reszty świata ma przyciągnąć inne kraje bliżej orbity Waszyngtonu z nadzieją na dalszą deeskalację.
Sam Trump podważył argument wielkiego planu. W środę, zapytany, jak określi kolejne kroki dla swojej polityki handlowej, Trump odpowiedział: „instynktownie”. Biały Dom nie odpowiedział na prośbę o komentarz. W obliczu trudnego zadania negocjacji umów handlowych z ponad 70 państwami Stany Zjednoczone mogłyby wzmocnić swoją pozycję dzięki korzystniejszych umów handlowych niż te, które obowiązywały dotychczas.
„Może się okazać, iż te porozumienia dojdą do skutku, przyniosą większe korzyści ekonomiczne dla USA” – powiedział Catrambone. „Unikniemy recesji i odbudujemy naszą wiarygodność. To z pewnością potencjalny wynik. Nie powinniśmy udawać, iż tak nie jest”.
Część wielkiego planu opiera się na naciskach Białego Domu na partnerów handlowych USA, aby nie tylko zawierali lepsze umowy z USA, ale gorsze z Chinami, według Wizmana. USA współpracowałyby z Europą, aby obniżyć podatek od wartości dodanej, od dawna drażniący Trumpa, lub zmusić Japonię i Koreę Południową do zniesienia wszelkich istniejących ceł na towary amerykańskie, jednocześnie przekonując je do podniesienia barier handlowych przeciwko Chinom. „Można też oczekiwać, iż inne kraje podniosą swoje cła na towary z Chin i staną się bardziej samowystarczalną grupą państw niezależną od Chin” – powiedział Wizman.
Trump jednak zdawał się rozwiewać tę myśl, odpowiadając na pytania w Gabinecie Owalnym w środę. Na pytanie, czy plan zakładał zbudowanie koalicji sojuszników w celu wywarcia zbiorowej presji na Chiny, Trump odpowiedział: „Nie”.
Początkowa euforia związana z faktem, iż USA nie będą w stanie stoczyć wojny handlowej z całym światem naraz, osłabła dzień później, gdy inwestorzy zdali sobie sprawę, iż przez cały czas będą toczyć wojnę z Chinami. USA uderzyły w Chiny taryfami celnymi w wysokości 145%, podczas gdy Pekin odpowiedział własnymi cłami w wysokości 84% . Ta rzeczywistość przez cały czas oznacza wysokie taryfy celne dla największego producenta na świecie, który eksportuje do USA towary warte około 440 miliardów dolarów Według Wizmana rynki nie odbudują się całkowicie po zamrożeniu handlu między USA a Chinami.
„Jeśli masz zimną wojnę z Chinami, to przez cały czas oznacza istotny trend deglobalizacji” – powiedział. „To nie jest wolny handel. A w takim stopniu, w jakim ludzie kojarzą globalizację z lepszym globalnym wzrostem w ciągu ostatnich 25 lat, myślę, iż przez cały czas będą musieli osłabić swoje perspektywy wzrostu”.
Nawet cła nałożone na same Chiny przez cały czas ograniczyłyby marże przedsiębiorstw, które importują towary z Chin, naraziłyby konsumentów na ryzyko wzrostu cen i skutecznie ograniczyłyby jedną z najważniejszych relacji handlowych w gospodarce światowej. „Nie wiem, jak to możliwe, iż w Ameryce nie zareaguje się gwałtownie, gdy wszystko zacznie drożeć, co może ponownie zaszkodzić zaufaniu konsumentów i rynkom” – powiedział George Kailas, dyrektor generalny platformy handlu detalicznego Prospero.ai.
Administracja mogła być gotowa przetrwać burzę na giełdzie. Kiedy globalne akcje gwałtownie spadły, prezydent nazwał spadające ceny „lekarstwem” i „krótkoterminowym bólem”. Bessent powiedział, że rynek doświadcza „krótkoterminowej reakcji rynku”, a sekretarz handlu Howard Lutnick powiedział inwestorom, iż rynki amerykańskie będą radziły sobie „niezwykle, niezwykle dobrze” w dłuższej perspektywie.
Biały Dom nie był skłonny tolerować załamania rynku obligacji . Zanim wkroczył Trump, gospodarka USA została uderzona rzadkim podwójnym ciosem w postaci spadających cen akcji i obligacji skarbowych, co groziło katastrofalnym kryzysem finansowym. Gdy rentowność 10- i 30-letnich obligacji skarbowych zaczęła gwałtownie rosnąć — w ciągu zaledwie kilku godzin — rzekomy krótkotrwały ból zaczął wyglądać na znacznie dłuższy i bardziej bolesny.
„Rynek obligacji był najbardziej widocznym miejscem, w którym mogliśmy zobaczyć coś, co było odpowiednikiem bojkotu Tesli przeciwko naszemu krajowi jako całości” – powiedział Kailas. „Odkryliśmy, iż nie możemy wygrać wojny handlowej ze światem”. Rentowności gwałtownie wzrosły, a akcje spadły, co było sygnałem niespotykanego braku wiary w gospodarkę USA. Gdy te dwa wydarzenia finansowe się zejdą, mogą zapowiadać najgorszy rodzaj kryzysu. Podobna dynamika pojawiła się w kryzysie długu suwerennego w Grecji w 2010 r. i w USA w 1987 r. w Czarny Poniedziałek.
Zwolennicy wielkiego planu powiedzą, iż to był moment, aby się wycofać, zmienić kurs i zatamować krwawienie tuż przed zakażeniem rany. „Myślę, iż ktoś wszedł do Gabinetu Owalnego i powiedział: »Słuchajcie, jeżeli zamierzacie używać zarówno marchewki, jak i kija, to może nadszedł czas, żeby przestać używać marchewki«” – powiedział Wizman.
Wątpiący oczywiście powiedzą, iż wywołanie niespotykanego dotąd poziomu wątpliwości w gospodarce USA nie było częścią planu. A gdyby tak było, czyż taka rzecz nie byłaby raczej oznaką lekkomyślnego porzucenia niż mistrzowskiej strategii? „Trump byłby przerażony, gdyby załamanie na giełdzie spowodowało nie niższe, ale wyższe rentowności obligacji” – powiedział Dhaval Joshi, główny strateg w BCA Research.
W końcu rynek zawołał, a Trump odpowiedział. „Administracja Trumpa nie jest tak odporna na ból rynku, jak mogło się wydawać przez jakiś czas” – napisał w czwartek do inwestorów główny strateg banku inwestycyjnego UBS Bhanu Baweja. „Jej próg bólu właśnie się pojawił”. Trump ostatecznie powiedział, iż to rynek obligacji doprowadził do jego decyzji o ogłoszeniu przerwy. „Widziałem wczoraj wieczorem, iż ludzie robili się trochę nieswojo” – powiedział Trump.
Dodał, iż był zaskoczony reakcją rynku na jego decyzję o utrzymaniu taryf. „Nie wiedziałem, iż będzie to miało taki wpływ” – powiedział Trump o wzroście rynku . „Jeśli będziecie kontynuować, wrócicie do punktu sprzed czterech tygodni”. Po chwili złapał się na tym, iż mówi: „Ale cztery tygodnie temu to był chory rynek”. Cztery tygodnie temu indeksy S&P 500 i Dow Jones były wyższe o 7% i 6,5% w porównaniu z dniem dzisiejszym.