W przyszłym roku Polacy mogą odczuć na własnej skórze skutki nowego unijnego systemu opłat za emisję CO₂ z transportu i budynków. Choć rząd oficjalnie sprzeciwia się wprowadzeniu tzw. ETS2, przygotował plan wsparcia dla najbardziej zagrożonych. Problem w tym, iż pomoc obejmie tylko niewielką część społeczeństwa. Reszta będzie musiała poradzić sobie sama.

Fot. Warszawa w Pigułce
Czym jest ETS2 i dlaczego wywołuje emocje?
Unijny system ETS2 to nowy mechanizm, który ma objąć opłatami emisję gazów cieplarnianych z transportu i budynków. Przełoży się to na wyższe rachunki za paliwo i ogrzewanie – zwłaszcza tam, gdzie źródłem ciepła są paliwa kopalne. Każdy, kto ogrzewa dom gazem, węglem lub innymi źródłami, które są określone przez Unię Europejską, jako nieekologicznie, będą musiały zapłacić podatek od emisji CO2. Chronieni są użytkownicy źródeł zeroemisyjnych, jak użytkownicy rozwiązań typu pompa ciepła i fotowoltaika. o ile masz zamontowane takie rozwiązanie to podatek Cię nie obejmie. Podatek nie obejmuje też użytkowników rozwiązań hybrydowych, czyli np. pompa ciepła i piec gazowy oraz użytkowników biogazu. o ile jednak Twoim głównym źródłem ogrzewania jest zwykły gaz, węgiel lub olej, to podatek będziesz musiał zapłacić.
Ile zapłacą Polacy? Gigantyczne kwoty
Według prognoz, opłaty za emisje CO2 mogą wzrosnąć z początkowych ponad 50 euro za tonę do około 210 euro w 2031 roku. Krajowy Ośrodek Bilansowania i Zarządzania Emisjami przewiduje jednak, iż w dłuższej perspektywie ceny powinny ustabilizować się na poziomie około 100 euro za tonę. Takie opłaty oznaczają ogromne koszty dla Polaków
Poprzedni rząd zlecił raport na temat tego ile mogą wynosić koszty. Dzięki temu wiemy, iż w przypadku gazu, dodatkowe obciążenia w latach 2027-2030 mogą wynieść 6338 zł, a do 2035 roku choćby 24 018 zł. Dla gospodarstw korzystających z węgla, kwoty te mogą być jeszcze wyższe – odpowiednio 10 311 zł i 39 074 zł. System ETS2 wpłynie również na ceny paliw. Szacuje się, iż do 2035 roku cena diesla może wzrosnąć o 1,65 zł na litrze, benzyny o 1,37 zł na litrze, a LPG o 0,96 zł na litrze. Oczywiście to tylko prognozy. Polacy mogą bowiem zapłacić zarówno więcej jak i mniej. W zależności od zapotrzebowania, wielkości rodziny i stawki podatku.
Pomoc tylko dla wybranych. Kto się załapie?
Jak podaje Dziennik Gazeta Prawna, rząd Donalda Tuska, mimo sprzeciwu wobec ETS2, przygotowuje specjalny program wsparcia. Ma on chronić tych, którzy mogą najbardziej ucierpieć – przede wszystkim osoby starsze, o niskich dochodach, mieszkające w domach ogrzewanych węglem, gazem lub olejem.
Z unijnego Społecznego Funduszu Klimatycznego Polska otrzyma 65 miliardów złotych. Na pomoc socjalną rząd chce przeznaczyć maksymalne dopuszczalne 37,5 procent tej kwoty – czyli około 24 miliardy złotych. Tyle iż pomoc trafi tylko do osób spełniających trzy warunki:
- dochód do 2500 zł miesięcznie w przypadku gospodarstw jednoosobowych,
- wiek: minimum 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn,
- źródło ogrzewania: wyłącznie paliwa kopalne, używane indywidualnie lub lokalnie.
Jak informuje Gazeta Prawna, oznacza to, iż z programu skorzysta zaledwie 25 procent kwalifikujących się gospodarstw. Eksperci alarmują, iż pomoc powinna objąć co najmniej cztery razy więcej rodzin.
„To nie jest program skierowany do ubogich, ale do wybranej grupy ubogich” – komentuje Bartłomiej Orzeł, były pełnomocnik rządu ds. programu „Czyste powietrze”.
Orzeł zwraca uwagę, iż rząd całkowicie pomija mieszkańców budynków wielorodzinnych – mimo iż wiele z nich również boryka się z ubóstwem energetycznym.
Miliardy zostaną niewykorzystane?
Według szacunków Instytutu Badań Strukturalnych, przy obecnym kształcie programu rząd wyda tylko około 3 miliardów złotych z zaplanowanych 24 miliardów. To oznacza, iż większość dostępnych środków może pozostać niewykorzystana, mimo rosnącego problemu z kosztami energii.
IBS ostrzega, iż choćby jeżeli uda się przyspieszyć inwestycje w termomodernizację budynków, to i tak liczba osób dotkniętych ubóstwem energetycznym może wzrosnąć o 1,5 punktu procentowego. A to oznacza, iż pomoc będzie potrzebna znacznie większej grupie niż przewiduje obecny plan.
Czy rząd zmieni zdanie?
Nadzieja na zmiany wciąż istnieje. Jak podkreśla wiceminister rodziny Katarzyna Nowakowska, realizowane są konsultacje społeczne, a zapisy programu mogą jeszcze zostać zmodyfikowane. Także Jarosław Orliński z Ministerstwa Funduszy przyznaje, iż projekt nie jest ostateczny.
Rząd zapewnia, iż zależy mu na złagodzeniu skutków transformacji energetycznej. Wiceminister funduszy Jan Szyszko mówi wprost:
„Zdecydowaliśmy się zaproponować maksimum tego, co możliwe, na bezpośrednie wsparcie dla osób, które transformacja dotyka w największym stopniu”.
Pytanie tylko, czy to „maksimum” wystarczy. Bo jeżeli ETS2 wejdzie w życie w obecnym kształcie, a grupa beneficjentów pozostanie ograniczona, miliony Polaków mogą zostać z problemem same.