Koniec świadczeń typu 800 plus czy dodatkowe emerytury? Specjaliści ogłaszają alarm

3 godzin temu

Ekonomiści nie mają złudzeń: jeżeli nic się nie zmieni, Polska może dojść do poziomu długu publicznego wynoszącego 107 procent PKB w ciągu najbliższych 15 lat. To oznaczałoby potężny kryzys i potencjalny koniec wszystkich programów typu 800 plus czy dodatkowe emerytury.

Fot. Shutterstock / Warszawa w Pigułce

To wnioski z najnowszego raportu zaprezentowanego na Europejskim Kongresie Finansowym przez ekspertów z Instytutu Finansów Publicznych, Citi Handlowego i Rady Polityki Pieniężnej.

Obecnie Polska ma już drugi najwyższy deficyt w całej Unii Europejskiej. A sytuacja z roku na rok wygląda coraz gorzej — wydatki rosną szybciej niż dochody, a deficyty systematycznie przekraczają rządowe plany. W 2024 roku zamiast planowanych 5,7 procent PKB deficyt wyniósł aż 6,6 procent. W 2025 może sięgnąć 6,3 procent, choć planowano 5,5. To może oznaczać poważne problemy.

Państwo wydaje jak nigdy dotąd. Możliwe cięcia i nowe podatki

Wydatki publiczne są dziś na rekordowym poziomie. Przed pandemią stanowiły 41 procent PKB. Teraz to już 49,4 procent. To oznacza, iż prawie połowa wartości całej gospodarki trafia do budżetu i jest rozdzielana przez państwo. Problem w tym, iż jakość usług publicznych — jak zdrowie, transport czy administracja — wcale się nie poprawia.

Najwięcej rośnie to, co widać — świadczenia gotówkowe. Programy typu 800+, 300+, „babciowe”, dodatkowe emerytury i renta wdowia, a także inne wypłaty socjalne kosztowały w 2024 roku aż 17,1 procent PKB. To więcej niż w Szwecji czy Niemczech. Tymczasem dochody budżetu nie nadążają — są o trzy punkty procentowe niższe niż unijna średnia.

Co to oznacza w praktyce? Że Polska żyje ponad stan. A jak długo da się tak funkcjonować? Eksperci nie mają wątpliwości — jeżeli nie zostaną wprowadzone zmiany, konsekwencje mogą być poważne. Jakie? jeżeli państwo zacznie szukać pieniędzy, może sięgnąć głębiej do kieszeni obywateli. Możliwe są podwyżki podatków, cięcia w wydatkach publicznych albo droższe kredyty.

Wydatki na zbrojenia uzasadnione, ale ekonomiści chcą poznać plan

Duża część długu nie jest choćby liczona w oficjalnym budżecie. Poprzedni rząd przeniósł miliardy złotych do instytucji takich jak Polski Fundusz Rozwoju czy Bank Gospodarstwa Krajowego. Ten tzw. równoległy budżet pozwalał omijać limity ustawowe i kontrolę parlamentarną. Problem polega na tym, iż takie obligacje są droższe — państwo płaci za nie choćby 20 miliardów złotych więcej rocznie.

Dodatkowo dochodzą wydatki na zbrojenia, które w ostatnich latach znacząco wzrosły. Choć są one konieczne w obecnej sytuacji geopolitycznej, to brak jasnego planu ich finansowania może jeszcze bardziej pogłębić problemy fiskalne państwa.

Wydatki na zbrojenia, są niezbędne, ale pogłębiają problem. Rząd uzasadnił nimi krajową klauzulę wyjścia z reguł fiskalnych. Według symulacji autorów raportu spowoduje to, iż deficyt nominalny na koniec 2028 roku osiągnie 4,4 procent PKB zamiast założonych 2,9 procent. Ekonomiści chcą wiedzieć jakie są plany wydatków na zbrojenia, by lepiej się przygotować. chcą tez poznać plan rządu. Brak jasnych długoterminowych planów dotyczących wydatków obronnych utrudnia przewidywanie rozwoju sytuacji fiskalnej kraju. Jednocześnie potrzeby w tym zakresie są bezsporne ze względu na sytuację geopolityczną.

Co dalej?

Komisja Europejska już przewiduje, iż w 2035 roku polski dług wyniesie blisko 95 procent PKB. Ale jeżeli potwierdzi się czarny scenariusz z raportu polskich ekonomistów, możemy przekroczyć granicę 100 procent. To poziom uznawany za bardzo niebezpieczny dla stabilności kraju.

Dla Polaków może to oznaczać wzrost kosztów życia, cięcia w świadczeniach, większe obciążenia podatkowe lub utrudniony dostęp do kredytów. Nie wiadomo jeszcze, jak rząd zamierza odpowiedzieć na te prognozy.

Idź do oryginalnego materiału