NOWY RZĄD – NOWA BEZNADZIEJA

2 dni temu

Z próżnego i Salomon nie naleje a tym bardziej – Donald Tusk. jeżeli od samego początku istotą politycznej działalności jest eliminowanie absolutnie każdej postaci zdolnej do służby państwu to efektem nie jest pozycja kogokolwiek z kategorii lidera. Tą metodą zostaje się nie żadnym przywódcą czy liderem, ale kierownikiem straganu ze stosem buraków lub kapuścianych łbów.

Mieć za premiera wodza buraków to oczywiście potwarz dla narodu, dla państwa o jednej z najwspanialszych w Europie tradycji. Tusk jednak pozycji tej nie osiągnął drogą uczciwej działalności publicznej, to nie jest ukoronowanie naturalnej kariery politycznej. Podobnie, jak cała reszta pookrągłostoowych „elit” to osobnik „wyczarowany” przez aparat propagandy stworzony u schyłku PRL – u decyzją ówczesnego reżimu. Na przełomie roku 1988 i 1989 to potwory takie, jak Jerzy Urban czy Wojciech Jaruzelski decydowały, kto będzie dysponował wielkonakładową prasą a kto nie. A także o tym, kto będzie obecny w jedynych wówczas stacjach radiowych i telewizyjnych a kto w nich nie zaistnieje. Reżim zarządzający Polską z moskiewskiego nadania doskonale wiedział, komu ten przywilej daje o komu go odmawia. A potęga medialnego oddziaływania w czasach, w których nikomu nie śnił się Internet i jedynymi „wolnymi mediami” były małe gazetki podziemia była taka, iż na wielkiego bohatera wyczarować można było każdego. choćby wypoczwarzonego z kołchozowej patologii cwaniaczka i chłopka – roztropka, dla którego sposobem poprawy warunków bytowych było pisanie płatnych donosów na kolegów z pracy. choćby z kogoś takiego ówczesny aparat propagandy potrafił zrobić „drugiego Piłsudskiego”. I to tak skutecznie, iż większość Polaków wybrała go na prezydenta.

Profesor Bogdan Musiał opublikował niedawno dokumenty z przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych świadczące o ogromnej skali zaniepokojenia Niemiec dokonującym się wówczas wyrywaniem Polski z orbity sowieckiej. Dołączanie do świata zachodniego kraju produkującego stal w ilościach podobnych do zachodnioniemieckich, posiadającego przemysł chemiczny, maszynowy, stoczniowy po rozsądnych restrukturyzacjach zdolny odebrać rynki firmom niemieckim – przerażało polityczne i gospodarcze elity RFN. A strach w rządowych i gospodarczych kręgach Bonn największy budziło wszystko to, co w Polsce było najbardziej perspektywiczne – przedsiębiorstwa branży elektrotechnicznej, radiofonicznej, komputerowej. Elwro, Diora, Radmor i dziesiątki innych polskich firm na wyrwanie się z zależności od Moskwy i przejście na model wolnorynkowy czekały z gotowymi projektami swojego skokowego rozwoju. Właśnie wtedy rząd Helmuta Kohla podjął decyzje, które na dziesięciolecia przesądzić miały o polskiej przyszłości. Wyasygnował bowiem ogromne środki (tym bardziej ogromne w ówczesnych realiach walutowych) na wykupienie w Polsce wszystkiego, co mogło stanowić konkurencję dla gospodarki niemieckiej. Szczodrze też Niemcy sfinansowali powstanie partii politycznej. Oczywiście – nie takiej, która byłaby nie w smak Niemcom.

Już w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych Polska utraciła wszystkie najbardziej przyszłościowe składniki swojej gospodarki, stała się przedmiotem w żaden sposób nie ograniczanej niemieckiej kolonizacji a wraz z kolejnymi milionami bezrobotnych Polacy przekształcali się w naród, którego znacząca część na chleb zarabiała plewieniem chwastów na niemieckich plantacjach.

Do wyrywania Polski z takich standardów z wielką energią przystąpił dopiero rząd Mateusza Morawieckiego. Przypomnijmy chociaż kilka faktów. Premier Morawiecki doprowadził do zbudowania w Gdańsku jedynego nad Bałtykiem portu kontenerowego zdolnego przyjmować największe kontenerowce świata. Takie biorące na pokład kilkanaście tysięcy kontenerów, co oznacza, iż korzystanie z nich jest tańsze o ponad 40%. Zarazem takie, które nie są w sanie wpłynąć ani do Hamburga ani do żadnego z niemieckich portów, dla których oczywiście było to – ciosem! Nasz port – odebrał Niemcom dużą część zysków a Morawiecki rozpoczął już przygotowania do budowy kolejnych podobnych terminali. jeżeli ktoś nie wiedział, dlaczego Tusk wstrzymał inwestycję w Świnoujściu to powinien wreszcie zdać sobie sprawę z tego – dlaczego. Otwarcie drogi morskiej dla portu w Elblągu nie wiązało się z wielkimi kontenerowcami, ale było otwarciem zablokowanych do tego czasu perspektyw gospodarczych Polski północno – wschodniej. Perspektyw, które teraz Koalicja 13 Grudnia blokuje innymi metodami. CPK – oczywiście zablokowane przez Tuska być musiało, bo stanowiło konkurencję dla wielkiego lotniska budowanego pod Berlinem. W tym przypadku problem jest jednak poważniejszy, gdyż CPK miało być jedną z najważniejszych podstaw polskiego bezpieczeństwa. Duże lotnisko wraz z siecią dróg kolejowych umożliwia szybkie sprowadzenie i przerzucenie do odpowiednich miejsc jednostek wojsk sojuszniczych. Do roku 2017 amerykańskie siły zbrojne, celem uczestnictwa w manewrach na terenie Polski, korzystać musiały z portów niemieckich lub holenderskich. Dopiero też od tego czasu istnieje możliwość przyjmowania nieco większej pomocy wojskowej na lotnisku w Jasionce. W przypadku agresji rosyjskiej – nie zagwarantuje ono jednak choćby kilku procent pilnego zapotrzebowania. Transport z odpowiednio dużego lotniska do strefy frontowej jednej tylko brygady to konieczność natychmiastowego zaangażowania co najmniej trzystu pociągów poruszających się po torach, wiaduktach, mostach zdolnych wytrzymać obciążenie wagonami pełnymi m.in. czołgów. A brygad takich w krótkim czasie potrzebowalibyśmy co najmniej kilku. W ślad za którymi podążać by musiała ogromna masa zaopatrzenia. Wszystko to – Tusk przekreślił. Tak , jak przekreślił użeglownienie Odry czy budowę elektrowni atomowych. W czyim interesie? No przecież wiadomo, iż nie polskim.

Jakie, poza odstawianiem klasycznej „szopki dla gawiedzi” znaczenie mieć może tzw. „rekonstrukcja rządu”? Literalnie – żadne. jeżeli od dziesięcioleci cała krajowa działalność Tuska polega na eliminowaniu wszystkich dysponujących jakimikolwiek rzeczywistymi kompetencjami to może on dziś jedynie na swym straganie żonglować burakami i kapuścianymi łbami. A jedynym rzeczywistym atutem Tuska jest wsparcie ze strony jego niemieckich protektorów. Im szybciej większość Polaków dostrzeże, iż osobnik ten działa tylko i wyłącznie na szkodę Polski i Polaków – tym mniejsze będą szkody, które jednak już urastają do rozmiarów katastrofalnych. Zaciągnięcie hamulca polskiego rozwoju, powrót rozkradających budżet mafii vatowskich, pakt migracyjny, plan likwidacji europejskiego rolnictwa, reformy Unii Europejskiej przekształcające ją de facto w niemiecką Czwartą Rzeszę – to scenariusze składające się na naszą kolejną historyczną tragedię. W tę stronę pcha dziś Polskę Tusk a jego „żonglerka burakami” to tylko kolejna próba odciągnięcia uwagi od widowiska rzeczywistego. Tym widowiskiem rzeczywistym – jest kopanie grobu naszemu państwu i naszej przyszłości.

Artur Adamski

Idź do oryginalnego materiału