Referendum w Nysie nieważne. Burmistrz i radni miejscy zostają na stanowiskach

3 godzin temu

Kordian Kolbiarz pozostaje na stanowisku burmistrza Nysy. Swoje funkcje przez cały czas sprawować będą też miejscy radni. Niedzielne referendum w sprawie odwołanie burmistrza i rady miejskiej przed upływem kadencji jest nieważne, ponieważ wzięła w nim udział zbyt mała liczba osób uprawnionych do głosowania.

– Wśród osób, które wzięły udział w referendum dużą większość stanowiły głosy za odwołaniem burmistrza i za odwołaniem rady miejskiej. Wymagane było ponad 11 tysięcy głosów. Do urn poszło nieco ponad 6 tysięcy uprawnionych. Jest to zbyt mała liczba, żeby można było uznać referendum za ważne i w związku z tym wynik referendalny za wiążący – informuje Joanna Maksymowicz, komisarz wyborczy w Opolu.

– Duża ulga, bo te ostatnie tygodnie, miesiące, to było zbyt dużo emocji dla nas wszystkich. Cieszę się i myślę, iż większość mieszkańców też, iż ten czas spokoju i spokojnego budowania wraca. Chciałbym, żeby wszyscy mieszkańcy, którzy głosowali za odwołaniem burmistrza i rady miejskiej każdego dnia, tygodnia, miesiąca przekonywali się, iż jednak warto zaufać i razem budować tę naszą wspólnotę gminną. Takie jest mój cel, aby jak największa liczba mieszkańców chciała w tym uczestniczyć. Większość mieszkańców posłuchała burmistrza, ale nie chodzi tu o słuchanie burmistrza, ale o pewną akceptację tego, co dzieje się w mieście, w gminie. Myślę, iż dzieje się bardzo dobrze. Wynik referendum pokazał jednak, iż jest kilka tysięcy mieszkańców niezadowolonych. Ważne jest to, żeby tych mieszkańców przekonać. To jest takie zadanie dla nas na najbliższy czas. Oczywiście przekonanie wszystkich jest niemożliwe. Natomiast chciałbym, żeby jak największa grupa mieszkańców, którzy byli za odwołaniem, z czasem przekonała się, iż jednak warto zaufać i wspólnie z obecnym burmistrzem i radą miejską budować siłę naszej gminy – mówi Kordian Kolbiarz, burmistrz Nysy.

– Udało nam się przekonać ponad 6000 osób do tego, aby wzięli udział w referendum. Ponad 90% było za odwołaniem tej władzy. Największym sukcesem inicjatywy jest to, iż bardzo wzrosła świadomość ludzi na temat lokalnych spraw. Ludzie zaczęli się po prostu interesować, bo wiele osób nie wzięło udziału w referendum, ze względu na to, iż po prostu obawiały się różnych konsekwencji w pracy, dla siebie czy dla rodziny. Burmistrz i radni mówili o tym, żeby nie brać udział w referendum. Burmistrz nie zachęcał do tego, aby ludzie poszli i zagłosowali przeciwko jego odwołaniu, żeby wzięli udział w demokratycznym wydarzeniu i zademonstrowali jego poparcie. Mówił cały czas o silnym mandacie, ale jaki to jest silny mandat, o ile trzeba do ludzi przemawiać w sposób taki, żeby zostali w domu? Ja uważam, iż porażką władzy jest to, iż referendum się musiało w ogóle odbyć. I w takiej kategorii należy to traktować. Podpisy zostały zabrane, było poparcie, referendum się odbyło, a te fakty, o których mówiliśmy w trakcie kampanii referendalnej nagle nie zniknęły. Nie zniknął temat biogazowni, spalarni śmieci, niegospodarności, kumoterstwa, czy rozliczenia kwestii powodzi. Będziemy dalej zwracać na to uwagę, będziemy rozliczać władze również z obietnic, które były składane – podkreśla Patryk Cichy, pełnomocnik komitetu referendalnego.

Frekwencja w referendum wyniosła niespełna 15%.

Przedstawiciele nyskiego komitetu referendalnego zapowiadają utworzenie stowarzyszenia, które będzie miało na celu rozwijanie idei społeczeństwa obywatelskiego oraz angażowanie się w sprawy lokalnej społeczności, a także obserwowanie i rozliczanie działań podejmowanych przez władze samorządowe.

Joanna Maksymowicz, Kordian Kolbiarz, Patryk Cichy:

Dłuższa relacja:

Joanna Maksymowicz, Kordian Kolbiarz, Patryk Cichy:

autor: Anna Kurc

Idź do oryginalnego materiału