Resort ustępuje. To będziecie mogli wrzucać do zmieszanych

3 godzin temu

Pięć miesięcy po wprowadzeniu rewolucyjnych zmian w segregacji odpadów Ministerstwo Klimatu i Środowiska decyduje się na pierwsze ustępstwa wobec rozgniewanych mieszkańców i samorządów. Nowe zasady wyrzucania tekstyliów sprowadziły na Polaków prawdziwy koszmar logistyczny, zmuszając do cotygodniowych wyjazdów do punktów zbiórki choćby z brudnymi ściereczkami. Czy resort zdoła naprawić system, który okazał się kompletnie niepraktyczny?

Fot. Warszawa w Pigułce

Styczniowa rewolucja śmieciowa okazała się fiaskiem

Początek 2025 roku przyniósł Polsce radykalne zmiany w sposobie postępowania z odpadami tekstylnymi, wprowadzone w ramach unijnej dyrektywy z 2018 roku. Nowe przepisy kategorycznie zakazały wyrzucania jakichkolwiek tekstyliów do pojemników na odpady zmieszane, zmuszając mieszkańców do segregowania wszystkiego – od starych ubrań, przez skarpety po zużyte ściereczki do sprzątania.

Każda gmina została zobowiązana do uruchomienia co najmniej jednego Punktu Selektywnego Zbierania Odpadów Komunalnych lub zorganizowania alternatywnych form zbiórki tekstyliów. W praktyce oznaczało to, iż miliony Polaków zostały zmuszone do zmiany dotychczasowych nawyków i dostosowania się do skomplikowanych procedur segregacji.

Teoretyczne uzasadnienie zmian brzmiało przekonująco – przeciętny mieszkaniec Unii Europejskiej kupuje rocznie około 26 kilogramów nowej odzieży, ale jednocześnie wyrzuca 11-12 kilogramów tekstyliów, z czego aż 87 procent trafia na wysypiska lub do spalarni. Selektywna zbiórka miała zwiększyć recykling i ograniczyć marnotrawstwo surowców. Rzeczywistość okazała się jednak brutalna dla zwykłych obywateli. Ministerstwo Klimatu i Środowiska w swoich wytycznych zdefiniowało jako tekstylia praktycznie wszystko – od odzieży codziennej i roboczej, przez bieliznę i obuwie, po domowe tekstylia jak pościel, zasłony, ręczniki i wykładziny. Do tej kategorii zaliczono także akcesoria w postaci torebek, plecaków, pluszaków, pasków i różnego rodzaju toreb.

Najbardziej kontrowersyjnym elementem nowych zasad okazał się wymóg segregowania choćby ściereczek do sprzątania, które z przyczyn higienicznych wymienia się co tydzień. Oznaczało to, iż przeciętna rodzina musiała regularnie jeździć do PSZOK-u z woreczkami brudnych szmatek, co mieszkańcy uznali za absurdalne.

Problem pogłębiał fakt, iż Punkty Selektywnego Zbierania Odpadów Komunalnych są często zlokalizowane na obrzeżach miast, a w mniejszych gminach zwykle funkcjonuje tylko jeden taki punkt. Dla mieszkańców obszarów słabo skomunikowanych dojazd do PSZOK-u stanowił poważne wyzwanie, szczególnie jeżeli chodziło o regularne dowożenie drobnych odpadów tekstylnych.

Gminy skarżą się na chaos i wysokie koszty

Samorządy od początku sygnalizowały problemy z wdrożeniem nowego systemu. Każda gmina musiała wypracować własne rozwiązania, co doprowadziło do powstania mozaiki różnych metod zbierania tekstyliów. Niektóre miasta postawiły na ustawianie specjalnych pojemników w przestrzeni publicznej, inne zorganizowały zbiórki „door-to-door” z harmonogramem pobierania worków spod domów mieszkańców.

Część gmin zdecydowała się na wprowadzenie mobilnych PSZOK-ów w postaci samochodów lub kontenerów jeżdżących po gminie zgodnie z ustalonym grafikiem. Jeszcze inne nawiązały partnerstwo z organizacjami odzysku lub firmami tekstylnymi. Ta różnorodność rozwiązań zamiast ułatwić życie mieszkańcom, doprowadziła do chaosu informacyjnego.

Brak jednolitych zasad i ustalonego koloru pojemników sprawił, iż Polacy wciąż nie mają pewności co do tego, co dokładnie zalicza się do tekstyliów wymagających specjalnej segregacji. Dodatkowo wiele gmin walczy z wysokimi kosztami wdrożenia nowego systemu oraz niewystarczająco rozwiniętą infrastrukturą do zaawansowanego recyklingu tekstyliów.

Resort ustępuje pod presją i złagadza przepisy

Po pięciu miesiącach funkcjonowania nowego systemu Ministerstwo Klimatu i Środowiska zdecydowało się na pierwsze oficjalne ustępstwa. W rozmowie z Polską Agencją Prasową resort przyznał, iż zanieczyszczone, zużyte materiały wykorzystywane na przykład do sprzątania można wyrzucać do pojemnika przeznaczonego na odpady zmieszane.

Uzasadnieniem tej zmiany jest fakt, iż tego typu odpady nie nadają się do recyklingu i mogą zostać wykorzystane na przykład na cele energetyczne. Ministerstwo jednocześnie podkreśliło, iż ściereczki zabrudzone chemikaliami przez cały czas należy przekazywać do PSZOK-u jako odpady niebezpieczne, co dodatkowo komplikuje sytuację mieszkańców.

Ta zmiana, choć symboliczna, pokazuje, iż resort zdaje sobie sprawę z niepraktyczności części wprowadzonych wymogów. Mieszkańcy zmuszeni do rozróżniania, które odpady tekstylne można wrzucać do zmieszanych, a które nie, wciąż muszą się mierzyć ze skomplikowanym systemem segregacji.

Producenci mają przejąć odpowiedzialność za tekstylia

W odpowiedzi na rosnące trudności z gospodarowaniem zużytymi tekstyliami resort zapowiedział wdrożenie w Polsce systemu Rozszerzonej Odpowiedzialności Producenta dla produktów tekstylnych. System ROP oznacza, iż producenci będą zobowiązani do dbania o cały cykl życia swojego wyrobu – od momentu produkcji aż po etap, gdy produkt stanie się odpadem.

Wprowadzenie ROP jest obowiązkowe we wszystkich krajach Unii Europejskiej, a w Polsce szczególnie naciskają na to samorządy, które w tej chwili ponoszą ciężar organizacji zbiórki i zagospodarowania tekstyliów. Przerzucenie części kosztów na producentów ma odciążyć budżety gmin i usprawnić funkcjonowanie całego systemu.

Pozostaje jednak pytanie o praktyczne aspekty wdrożenia systemu ROP oraz jego wpływ na ceny produktów tekstylnych, które prawdopodobnie wzrosną w związku z dodatkowymi obowiązkami producentów. Mieszkańcy mogą więc spodziewać się, iż koszty lepszej organizacji segregacji tekstyliów zostaną ostatecznie przerzucone na konsumentów.

Większość zebranych tekstyliów i tak trafia do spalarni

Najbardziej frustrującym aspektem całego systemu jest fakt, iż większość zebranych w PSZOK-ach tekstyliów ostatecznie trafia do spalarni, co budzi poważne pytania o skuteczność wprowadzonych zmian i ich faktyczny wpływ na ochronę środowiska. Brak rozwiniętej infrastruktury do zaawansowanego recyklingu tekstyliów, na przykład odzyskiwania włókien, sprawia, iż cały wysiłek mieszkańców może okazać się bezcelowy. System segregacji tekstyliów w Polsce wciąż pozostaje niedopracowany, mimo kilku miesięcy funkcjonowania i pierwszych korekt wprowadzanych przez resort.

Idź do oryginalnego materiału