Miasto planuje przejąć pełną kontrolę nad odbiorem odpadów. Od 1 stycznia 2026 roku wyjdzie ze Związku Celowego Gmin MG6, a wszystkie śmieci w Gorzowie będzie obsługiwać miejska spółka Inneko. W tym celu powoływana jest też nowa jednostka budżetowa: Miejskie Odpady Komunalne (MOK), która zacznie działać od maja 2025 roku i przygotuje całe wdrożenie – w tym nowy system naliczania opłat.
– Zużycia wody nie da się oszukać – mówi prezydent Jacek Wójcicki. – To jedyny sposób, by ustalić rzeczywistą liczbę osób w danym lokalu. I wreszcie rozliczać wszystkich uczciwie.
Nowy system będzie wzorowany na rozwiązaniach z innych miast – m.in. Warszawy, Szczecina i Tarnowa. W uproszczeniu: im więcej wody zużywasz, tym więcej zapłacisz za śmieci. Dane GUS mówią o średnim zużyciu 3 mł na osobę miesięcznie. jeżeli Rada Miasta ustali stawkę np. 12 zł za metr, miesięczna opłata wyniesie 36 zł. Ale na razie to tylko kalkulacje. Konkretnej stawki jeszcze nie ma – na dziś brakuje decyzji RM w tej sprawie.
Władze miasta podkreślają, iż system „od wody” to nie tylko sprawiedliwość, ale też skuteczne narzędzie do wyłapywania „duchów”. Według urzędników to jedyny sposób, by realnie zweryfikować, ile osób mieszka pod danym adresem. Gdy ktoś nie zgłasza trzech lokatorów, bo „tymczasowi”, „studenci”, „babcia tylko czasem śpi” – to dziś system tego nie wychwyci. Woda powie prawdę.
Miasto szacuje, iż 18 tysięcy mieszkańców Gorzowa nie jest ujętych w deklaracjach śmieciowych. To około 1/5 wszystkich lokatorów. Efekt? Rocznie do systemu nie wpływa 8,5 miliona złotych. Ten koszt pokrywają ci, którzy zgłosili się uczciwie.
Zmiana systemu nie odbędzie się z dnia na dzień. Od 5 maja 2025 r. rusza MOK – jednostka w strukturze magistratu, która ma zbudować zaplecze prawne, organizacyjne i techniczne pod nowe zasady. Trzeba będzie przygotować przetargi, stworzyć nowy system naliczania opłat i przeprowadzić kampanię informacyjną. Inneko ma przejąć fizyczną obsługę odbioru, ale za politykę śmieciową odpowiadać będzie już sam Gorzów.
Nowy model nie spodoba się tym, którzy dziś korzystają z systemu, nie dokładając się do niego. Ale właśnie na tym ma polegać zmiana.
– To nie jest podnoszenie stawek. To jest domknięcie systemu, w którym przez lata zbyt wielu było niewidzialnych. Kto nie płaci, ten zyskuje. Ale już nie długo – komentuje jeden z miejskich urzędników.